Na samym początku powinien być prolog, ale żeby wszystko było jasne i klarowne - postanowiłam dodać rozdział. Będziecie mogli domyślić się fabuły.
Zanim jednak zaczniecie czytać, zapraszam Was do odwiedzenia zakładek z bohaterami.
Dla tych, którzy mnie nie znają - jestem Karoline/Karolina. Nie mogę napisać, że jestem początkującą pisarką, bo nie jestem. Mam już trochę blogów na karku.Nie będę Was zanudzać. Bohaterowie ogarnięci? W takim razie, zapraszam na pierwszy rozdział!
Wszystko musiało się udać.
Biała sukienka sięgająca ziemi była idealnie dopasowana i jeszcze lepiej wyglądała. Włosy spięte w luźnego koka na czubku głowy. Białe pantofle na wystarczająco wysokim obcasie.
Szła równo, każdy krok stawiała z wdziękiem i gracją. Mocno trzymała się ramienia ojca. Chyba nie była pewna swojej decyzji.
Nie, to niemożliwe. Ona zawsze odznaczała się rozsądkiem i odwagą. Musiała być pewna zamążpójścia.
Wszyscy widzieli, jak długo wpatruje się w oczy przyszłego męża. Coś było nie tak.
Podczas całej tej gadaniny księdza, której Eliane tak naprawdę nie słuchała, myślała tylko o jednym. Chciała jak najszybciej zdjąć z siebie tą ohydną brzoskwiniową suknię druhny i najlepiej od razu wyrzucić ją do przydrożnego kontenera. Szczęście, że znalazła w sobie odrobinę przyzwoitości i nie ściągnęła jej w kościele.
- Czy ty, Marthe Blanc, bierzesz sobie tego mężczyznę za męża?
Ze znudzeniem wypisanym na twarzy, Ellie zaczęła grzebać w bukiecie Mar, który jej oddała. Była bliska doliczenia dwudziestu kwiatów, kiedy...
- Nie - Marthe powiedziała to mocnym i stanowczym głosem. - Przepraszam cię, Bastien. Nie mogę za ciebie wyjść.
Zamrugała powiekami, wpatrując się w przyjaciółkę. Na twarzach gości weselnych zapanowało totalne oburzenie.
Zanim zdążyło do niej dotrzeć to, co właśnie się stało, Marthe już ciągnęła ją za rękę. Wybiegła z kościoła razem z nią.
- Ciebie kompletnie pogięło.
Marthe przewróciła oczami i wstała od stołu, odstawiając opróżniony kubek po kawie do zlewu.
- Daj spokój. Ja tylko uciekłam sprzed ołtarza - bąknęła, opierając się o blat.
- Tylko? - powtórzyła Eliane, wytrzeszczając oczy. - Przez dwa lata nie słyszałam nic innego, tylko to jak bardzo kochasz Bastien'a i jak chcesz z nim być do końca życia!
- Minęło mi.
- Powiedzmy, że rozumiem - wyciągnęła się na krześle Brunetka. - Ale co dalej? Nie możesz ze mną zamieszkać - powiedziała od razu, unosząc ręce w górę.
- Wiem, twój brat Hugo to nie najlepszy współlokator - skrzywiła się Mar.
- Więc co wymyśliłaś, Panno Mądralińska?
- Rozważałam różne opcje dzisiaj, biorąc prysznic... I miałam już nawet jakiś pomysł, ale wtedy do łazienki wparował twój brat.
Ellie wybuchnęła śmiechem, choć mina Marthe była niezmieniona. Malowało się na niej zażenowanie.
- Widział cię nago? - zapytała głośno Lia.
- Tak, ale wątpię by cokolwiek pamiętał - wzruszyła ramionami Blondynka.
Eliane opanowała się i ponowiła pytanie o jej dalsze plany.
- Jedno jest pewne. Nie mogę zostać we Francji - odpowiedziała tym razem Marthe.
- Chcesz wyjechać? Sama? Gdzie?
Blondyna zaczęła przekręcać swoją bransoletkę i Eliane czuła, że to nie wróży nic dobrego.
- Właśnie miałam zamiar ci zaproponować, żebyśmy we dwie gdzieś pojechały. Możesz wybrać kraj! Kupimy mieszkanie, albo wynajmiemy... Znajdziemy pracę i jakoś będzie!
Przez kilka minut, Ell bez słowa wpatrywała się w Marthe, nawet nie zmieniając wyrazu twarzy. Blondynka stukała idealnie przygotowanymi na ślub paznokciami o blat.
- Powiesz coś w końcu?
- Kim jesteś i co zrobiłaś z tą rozsądną i ostrożną Marthe, którą znałam? - Ellie zmarszczyła nos. - Mówisz o tym z taką łatwością! Kto normalny wynajmie mieszkanie dziewczynom z Francji bez pracy? Gdzie znajdziemy pracę? Za co i dokąd pojedziemy?
- Uszczypnij mnie! - uderzyła ręką o blat niedoszła panna młoda. - Teraz to ja chcę ryzykować, a ty przynudzasz! Role się zamieniły.
- Ty zawsze mi ulegałaś - zauważyła Ell, przekonana o wygranej.
- Dokładnie. Dlatego tym razem będzie odwrotnie.
Następny tydzień był okropny, a przynajmniej tak uważała Eliane. Marthe nie ruszała się z mieszkania Ell i jej brata, całymi dniami szukając mieszkania w Londynie. Mimo, że Ellie wybrałaby Włochy lub Hiszpanię, to Mar postanowiła. Jej argumentem była ich dobra znajomość języka angielskiego.
Można powiedzieć, że wtedy Ell odetchnęła. Powoli wracała jej prawdziwa przyjaciółka, czyli mądra, ostrożna i bojaźliwa Marthe.
Przekręciła klucz w drzwiach i otworzyła je. Wrzuciła do środka swoją torebkę, która wylądowała na komodzie w korytarzu.
- Wróciłam! - zawołała, zamykając drzwi.
- W samą porę, kolacja jest już prawie na stole - usłyszała głos Hugo z kuchni.
Weszła do jadalni, gdzie był tylko jej brat. Lekko rozczochrała jego ciemne włosy i usiadła do stołu.
- Jak było w wydawnictwie? - spytał, siadając naprzeciwko.
- Okropnie. Wcale nie chcę wyjeżdżać z Francji i zostawiać dziennikarstwa - mruknęła, mieszając łyżką w zupie.
- A to wszystko przez tą twoją przyjaciółeczkę...
- Właśnie, gdzie ona jest?
- Wołam ją od pół godziny, ale nawet nie raczyła zejść - uniósł brwi w górę i pokręcił głową.
- Pójdę po nią - odparła.
Wstała od stołu i wyszła na korytarz. Kiedy zaczęła iść w górę po schodach, Marthe wyleciała z pokoju gościnnego z laptopem w ręku.
- Boże! Nie uwierzysz, co się stało! - zapiszczała, skacząc jak nienormalna.
- Zaskocz mnie - westchnęła Eliane, opierając się o barierkę.
- Znalazłam mieszkanie! Będziemy mieszkać u dziewczyny w centrum Londynu! Wynajmuje mieszkanie, ma trzy pokoje wolne! Rozumiesz to? - wyrzuciła z siebie, kręcąc się w kółko.
- Nie wierzę. Musi być jakiś haczyk! - powiedziała Eliane głośno, podbiegając do niej.
- Nie ma! Lia! Wyjeżdżamy do Londynu!
~ w tym samym czasie, Londyn ~
Łysy chłopak zaśmiał się głośno, powodując euforię reszty towarzyszy. Mulat podniósł głowę i szturchnął kolegę o kręconych włosach.
- Jay, robisz to na własną odpowiedzialność - oznajmił z uśmiechem na ustach.
- Ja na twoim miejscu najpierw zapoznałbym dziewczynę, a dopiero potem zaproponował jej mieszkanie - zażartował kolejny.
- Cicho, Tom - odburknął Loczek.
- Pokaż mi tą wiadomość - najmłodszy wstał z miejsca i usiadł obok Lokowatego, opierając mu głowę na ramieniu.
" Twoje ogłoszenie jest dla mnie świetną szansą! Długo już szukam mieszkania w Londynie, a warunki, o których piszesz, wydają się idealne. Ja nazywam się Marthe Blanc, a moja przyjaciółka to Eliane Croisseux. Obydwie pochodzimy z Francji. Mam po dwadzieścia lat i marzymy o wyjeździe do Londynu. Odezwij się, proszę, jeżeli podejmiesz decyzję. Wysyłam również nasze zdjęcia, żeby nie było wątpliwości. Numer telefonu niżej. "
- Dwie? Dwie dziewczyny będą z tobą mieszkać? - zawołał, zanosząc się śmiechem.Jay zmrużył oczy i lekko odepchnął od siebie Nathan'a. Otworzył załącznik i szczęka mu opadła.
- Możecie śmiać się dalej, ale na pewno życie z moimi współlokatorkami będzie baardzo przyjemne - mruknął z uśmiechem, oglądając ich zdjęcia z wakacji.
Jak na zawołanie, pozostała czwórka rzuciła się do niego i wspólnie podziwiali dwie Francuzki. Jedna była blondynką, trochę niską o niebieskich oczach i bardzo wysportowanym ciele. Druga była przeciwieństwem. Ciemne, kręcone włosy, brązowe oczy, całkiem wysoka, posiadająca kobiece kształty.
- Cofam wszystko, co wcześniej powiedziałem - odezwał się Tom pośród ciszy.
- Ciekawe jak im wyjaśnisz, dlaczego nie jesteś dziewczyną - Max wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Policzki Jay'a zmieniły barwę na czerwień. Zamknął laptopa i zagryzł policzek.
- N-normalnie - zaczął. - Jeszcze coś wymyślę.
- Co ty będziesz robić z tymi dziewczynami? - spytał Siva, rozwalając się na kanapie.
- Jay, nie odpowiadaj! - Tom wybuchnął śmiechem. - Pewnie pomyślałeś o zbereźnych rzeczach.
- Tylko ty o takich myślisz - warknął James, odstawiając laptopa na stolik.
- Zdenerwowaliście go! Jeszcze trochę, a się obrazi i nie będziemy mogli go odwiedzać - oświadczył Nathan, uśmiechając się szeroko.
- Młody dobrze kombinuje! Też chciałbym poznać te dziewczyny - podjął Max.
- Ja też - wyrwał się Seev.
- Masz dziewczynę - Tom pokręcił głową z dezaprobatą. - Ale ja nie!
- Najpierw to ja je poznam - odezwał się Jay. - Zawsze myślicie tylko o podrywie...
- Bo jesteśmy z The Wanted? - zapytał retorycznie Parker.
- Dobrze, że będę mieszkać z nimi, a nie z wami - westchnął Loczek, odrzucając głowę do tyłu.
~ wieczorem, Bayonne ~
Westchnęła, podnosząc się. Musiała cokolwiek spakować, bo inaczej czekała ją śmierć z rąk przyjaciółki. Jeszcze nie wiedziała, jak pożegna się z Fred'em i resztą znajomych. Jedno było pewne - całą winę zwali na Marthe.
Włączyła radio. Potem ruszyła w stronę garderoby i wyciągnęła co najmniej połowę ciuchów, które tam się znajdowały. Rzuciła je na łóżko i z westchnieniem wzięła się za składanie.
Nie musiała długo czekać. Zaraz wpadła Mar.
- Nie ociągaj się tak! Teoretycznie powinnaś być już spakowana - klasnęła w ręce, a potem wzięła kilka koszulek i pomogła w składaniu.
- Nie mów, że jutro rano musimy wyjeżdżać - Ellie wytrzeszczyła na nią oczy.
- No co ty! Oczywiście, że nie rano - zaśmiała się. - Ale wieczorem.
Eliane palnęła się w czoło otwartą dłonią, a po pokoju rozniósł się charakterystyczny plask.
- Blanc! Prosiłam, żebyśmy poczekały chociaż do następnego tygodnia - jęknęła.
- Czemu nie jesteś zadowolona z tego wyjazdu przynajmniej w połowie tak, jak ja? - spytała Blondynka, wrzucając kolejną rzecz do walizki.
- Jestem zadowolona - burknęła dziewczyna, niezgodnie z prawdą. - Po prostu, ja nie mam powodów żeby wyjeżdżać.
- Racja. Powinnam jechać sama - oznajmiła cicho Blondynka.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, nie mogę cię zostawić - Ell poklepała ją po policzku. - Tylko wątpię, żeby ta dziewczyna... jak ona ma?
- Jennifer - odpowiedziała.
- Właśnie, Jennifer - kontynuowała. - Nawet nic o niej nie wiemy! A co, jeżeli nie znajdziemy pracy? Będziemy musiały tutaj wrócić.
- Zaryzykujmy!
Głośno wypuściła powietrze, składając swoje miętowe rurki. Ułożyła je w walizce, a w radio zaczęło grać "I Found You".
- O matko! The Wanted - ucieszyła się Marthe, ustawiając dźwięk na głośniejszy.
Eliane przewróciła oczami. Mogła na poważnie porozmawiać z nią o wszystkim, ale jeżeli w grę wchodziło The Wanted - Marthe zmieniała się w nastolatkę.
Przyłapała się na tym, że w trakcie trwania piosenki zaczęła składać ubrania do rytmu i podśpiewywać. Kiedy Mar wykonywała swój popisowy piruet, do pokoju wszedł Hugo.
Gdy tylko go zobaczyła, upadła na podłogę, a Lia roześmiała się głośno.
- Chciałem tylko powiedzieć, że wychodzę - zmarszczył czoło.
Marthe przeklęła pod nosem i podniosła się.
- Już się pakujecie? - spytał, wchodząc i przeglądając rzeczy młodszej siostry.
Hugo nie był zadowolony z wyjazdu Ellie. Bardzo chciałby ją tutaj zatrzymać, chociażby dlatego że była jego jedyną rodziną w Bayonne. Postanowił jednak udawać twardziela i wmawiać Młodej, że cieszy się z wolnego domu. Był starszy, ale to nie oznaczało, że łatwo będzie mu się pożegnać z młodszą siostrą.
- Wiesz, że gdyby to ode mnie zależało...
- Li, rozumiem - uśmiechnął się mimo wszystko i przygarnął do siebie drobne ciało siostry. - Ja też chciałem odwiedzić Londyn. Może, gdy już się urządzicie, wpadnę?
- Bardzo bym się ucieszyła - mruknęła, lekko się od niego odpychając.
- No trudno, będziemy mieli jeszcze czas, żeby się pożegnać - złapał ją za policzek i ścisnął go, jak zazwyczaj robił. - Umówiłem się z Fred'em i resztą. Możecie potem dołączyć, będziemy tam gdzie zawsze.
Ostatni raz się uśmiechnął, spojrzał przez chwilę na Marthe i wyszedł z pokoju, delikatnie przymykając drzwi. Ell zauważyła, że przyjaciółka podąża za nim wzrokiem.
- Błagam cię. Tylko nie to! - zaśmiała się.
- Hmm? Co? - spytała Blondynka ze zdezorientowaniem wypisanym na twarzy.
- On ci się chyba nie podoba? - Młodsza kiwnęła głową w stronę drzwi, przez które przed chwilą wyszedł jej brat.
- Nie, skąd - prychnęła, składając koszulę. - Po prostu jest wysoki, umięśniony, ma duże, czarne oczy... Gdyby Patch z "Szeptem" był prawdziwy, wyglądałby jak Hugo! - dodała. - Odziedziczyłaś po nim wszystko, co najlepsze. Szczęściara...
Eliane wyprostowała się dumnie i rozpromieniła.
Jennifer, taa jasne ;d
OdpowiedzUsuńczekam na nn xd
zapraszam do mnie, nowy rozdział :
http://missyoutw.blogspot.com/
No i doczekałam się! Nareszcie :) Super, że dałaś znać, bo znając moje nieogarnięcie, to dopiero jutro bym tu wpadła. A tak rozdział juz przeczytałam na telefonie, ale nie chciałam komentować dopóki nie dorwę się do komputera :D
OdpowiedzUsuńA więc... Oficjalnie przeszłaś samą siebie. Pomysł już komplementowałam, ale zrobię to jeszcze raz. Opisy bohaterów są również tak świetnie dopracowane, że można sobie w główce poukładać, co tu się będzie dziać, ale jesteś nieobliczalna, więc do końca niewiadomo.
Oczywiście Jay i jego mały przekręt rządzą. Nie ma to jak zafundować sobie dwie atrakcyjne współlokatorki, haha. Ma chłopak pomysły. Obie dziewczyny polubiłam jednakowo, więc nie umiem się wypowiedzieć. Elaine zawsze przy boku Marthe, nawet razem wyjeżdżają, oj będzie się działo. Ciekawe, jak wykreujesz tutaj Natha, nie mogę się doczekać.
Oczywiście chciałam napisać więcej rzeczy, ale zapomniałam, co jeszcze... Więc znowu chaotyczny komentarz.
W każdym razie już po pierwszym rozdziale widać, że będzie ciekawie :D
Jest booski;) Czytałam twojego poprzedniego bloga "Odszukać Siebie" i ten jest równie wspaniały.Życze weny i czekam na nn;*
OdpowiedzUsuńHej! Przeczytam go jak będę mogła, ponieważ nie mam za dużych możliwości przez to, że dostałam szlaban :/// znajdę jednak pomysł jak przeczytać :) już nie mogę się doczekać, aż to przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten oto pierwszy rozdział i już mogę powiedzieć, że z tym blogiem zżyję się szczególnie i będzie mi on bardzo bliski :)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że zaczniesz od ucieczki sprzed ołtarza!
I znów masz pomysły, które w połączeniu ze sobą stworzą coś niesamowitego. To już wyszło, uwierz! :D
Głowa mnie boli, ostatni dzień ferii, wybaczysz mi ten bezsensowny komentarz?
I tak dobrze wiesz, co myślę o twoich zdolnościach itd... :)
Zajebiscie sie zaczyna..
OdpowiedzUsuńJennifer jeblam jak to przeczytalam ^^
Pisz szybko kolejny :*
Prolog istne cudo:)
OdpowiedzUsuńJa cie, uciec sprzed oltarza? No, ale jak Marthe nie czula juz do Bastiana tego czegos to chyba dobrze, ze tak zrobila;)
Hugo- to porownanie z Patchem mhm... uwielbiam "Szeptem" xd
Jay i te jego pomysly. W sumie tez jestem ciekawa jak wytlumaczy dziewczyna, ze jest chlopakiem;p
No i Lia jako ta, ktora nie przepada za The Wanted. Ciekawe jak to sie wszystko potoczy;)
Czekam na pierwszy rozdzial;*
stereo-soldier.blogspot.com
Natknęłam się na bloga przypadkiem...i już mnie zaciekawiłaś !
OdpowiedzUsuńKolejna osoba z cudownym talentem... Mimo,że większą fanką jestem One Direction,to The Wanted i tak baaardzo lubię i cieszę się,że mogę czytać bloga z ich udziałem :)
Zapowiada się bardzo interesująco ;)
Obserwuję.
Zapraszam też na mój blog z opowiadaniem.Mój PIERWSZy,który prowadzę od stycznia więc niewiele na nim jak na razie jest :)
Może ci się spodoba i skomentujesz bądź zaobserwujesz. Tego nie wiem xD
http://truly-deeply-love.blogspot.com/
Czekam z niecierpliwością na CD :*
Chyba Jaynifer :P
OdpowiedzUsuńświetne --->chce więcej :)
swietny pomysl na fabule ;p
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;)
Świetnie się zaczyna, jestem ciekawa co będzie dalej :D Ładnie loczek wkręcił haha :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
Coś czuję, że będzie ciekawie. Intryga wywróci ich życie to na pewno. Czekam na rozwinięcie tej opowieści.
OdpowiedzUsuńNiewyżyta Karoline, oficjalnie nominuję Twojego bloga do The Versatile Blogger Award, więcej informacji znajdziesz pod linkiem, ale wydaje mi się, że ci się nie przydadzą :D
OdpowiedzUsuńhttp://faithmakesmiracles1d.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html
Cudowne<3333333333
OdpowiedzUsuńKarolina! Pierwsza Twoja książka bd dla mnie! Pozostałe szczegóły uzgodnimy jtr. w szkole. :D <3
OdpowiedzUsuń