sobota, 27 kwietnia 2013
011. "Interesująca noc"
Nie mam zbyt wiele czasu, więc szybko i treściwie.
Przepraszam za takie opóźnienie! Ale chyba najważniejsze jest, że w ogóle dodaję rozdział, prawda?
Proszę bardzo o komentarze. Im więcej, tym szybciej dodam nowy rozdział!
A co do tej części to... Strasznie dziwna i nudna, no i koniec Naliane. Wybaczcie.
Nathan otworzył oczy. Potrzebował chwili, żeby uświadomić sobie, że znajduje się u Jay'a.
Nie miał na sobie koszulki, którą szybko założył. Poprawił sobie grzywkę i zbiegł na dół, zauważając na telefonie godzinę dziewiątą.
- Nathan? Nie wiedziałam, że tu jesteś - zdziwiła się Marthe, podając do stołu.
- Szczerze mówiąc, to też nie wiedziałem - uśmiechnął się szeroko. - Gdzie Jay i Eliane?
- Poszli wyrzucić śmieci - westchnęła Marthe.
- Razem?
- Tak, ale są na siebie źli od rana. I tak pewnie się do siebie nie odzywają.
Sykes pomógł Marthe w nakrywaniu i podawaniu śniadania. W międzyczasie do domu przyszli Eliane i Jay w towarzystwie Max'a i Tom'a.
Ellie bardzo się ucieszyła, widząc samochód Max'a zmierzający w stronę ich domu. Chłopcy uratowali ją od kilku minut niezręcznego milczenia z Jay'em.
- Hejoo! - zawołał od progu Tom i przysiadł się bezczelnie do stołu.
- Nathan! Pomyliłeś mieszkania czy równie wspaniałomyślnie jak my, wpadłeś na śniadanie? - zagadnął Max, uderzając Młodego w plecy.
- Jedno i drugie - odpowiedział Sykes, a jego wzrok spotkał się z Eliane. - Nie pamiętam powrotu tutaj.
- Zasnąłeś w samochodzie - odparła spokojnie. - Poprosiłam więc Jay'a, żeby cię tu przeniósł. Dobrze się spało?
- Całkiem wygodnie, no i dziękuję - uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła ten gest.
W trakcie tej krótkiej konwersacji, nastała zupełna cisza. Tom obserwował sytuację z szeroko otwartą buzią.
- Czy wy przypadkiem się nie cierpieliście ostatnio? - zmarszczyła czoło Marthe.
- Od wczorajszego dnia wszystko się zmieniło - odezwał się Loczek. - Bardzo ciekawe, co między wami zaszło.
- Chyba kolczyk mi wypadł - oświadczyła głośno Eliane, patrząc wyzywająco na Loczka.
- Bardzo mi przykro, że nie mogłem znaleźć wczoraj kolczyka Clarisse. Chętnie bym ci go dał - oznajmił Bird dziarsko.
- Och, faktycznie! Przecież to było twoje zajęcie, kiedy udało ci się mnie wystawić! Niemal zapomniałam - prychnęła Ellie.
- Spędzałem czas równie przyjemnie, jak ty - odpowiedział Loczek.
Eliane wypuściła powietrze ze złością, a Loczek nerwowo zagryzał policzek.
- Dziwne - podsumował Tom, biorąc się za śniadanie.
Nathan zaproponował Eliane miejsce obok siebie, które z chęcią przyjęła. Chciała, żeby Loczek widział, że nawet z Nathan'em umie się bratać. Chciała, żeby Jay był zazdrosny.
Wszyscy zauważyli, jak unikali swoich spojrzeń. A gdy już przez przypadek ich spojrzenia się skrzyżowały, mierzyli siebie nawzajem krytycznym wzrokiem.
- Więęc - mruknął Max, czując gęstą atmosferę - jak się udał wypad do Watford? Znalazłaś ciotkę?
- Tak. Dobrze, że miałam obok siebie Nathan'a, bo wcale nie znam Anglii - Eliane uśmiechnęła się, pokazując swoją wyższość nad Loczkiem.
- A co z Neytiri? - spytał Nathan przyjaciela.
- Jest zła, fochnięta i robi mi na złość - odburknął Bird, choć tak naprawdę wypowiadał się o Eliane. - Ma okres.
Znów nastała krępująca cisza, podczas której słychać było jedynie szczęk naczyń i mlaskanie Parker'a.
- Tom...
- Ellie...
Max i Marthe zerknęli na siebie, i natychmiast spuścili wzrok.
- Mów pierwszy - zarządziła Marthe stanowczo.
- Tom, jak wczorajsza randka z Ann? - kontynuował zawstydzony Max.
Eliane zmarszczyła czoło i spojrzała na Tom'a. Jaka Ann? Przecież Tom od trzech dni codziennie spotykał się z Kelsey.
- Świetnie. Znaczy, dziewczyna do kitu, ale chociaż film w kinie był dobry - skłamał z łatwością.
- Tom, możesz na chwilkę?
Ellie i Parker przeprosili resztę i udali się na górę, do pokoju dziewczyny. Nie zamknęli za sobą drzwi, przekonani o pustym korytarzu.
- Jaka Ann? Myślałam, że ty i Kels to coś poważniejszego - spytała szeptem, który wcale nie był potrzebny.
- Nie ma żadnej Ann! Wymyśliłem ją - powiedział szczerze.
- Po co?
- Słuchaj - zaczął, ciężko wzdychając. - Chłopaki nie wiedzą, że zaangażowałem się w związek z Kelsey. To pierwsza dziewczyna, z którą spotykam się piąty raz i my nawet... no wiesz - poruszał brwiami w zboczonym geście, a Eliane skrzywiła się nieco. - Zależy mi na niej, ale jeśli powiem chłopakom, że mistrz podrywu załapał się na coś poważnego, to mnie wyśmieją.
- Przecież musisz komuś ufać!
- Ufam tobie - uśmiechnął się. - Powiem im, ale jeszcze nie teraz.
- To i tak kamień z serca. Już myślałam, że swatałam cię na darmo - zaśmiała się.
Tom wyciągnął ręce w jej stronę i przygarnął Ellie do siebie.
- Dziękuję ci za to. Mogę ci przysiąc, że ona jest teraz jedyną dziewczyną w moim życiu - szepnął w jej włosy.
Nie zdawali sobie sprawy z tego, że w drzwiach stał Max z rozdziawioną buzią. Zauważyli go dopiero, gdy oderwali się od siebie.
- No nie powiem... Jestem w szoku - skomentował. - Od kiedy wy... ten teges?
- Co?! - spytali równocześnie.
- No, od kiedy ze sobą kręcicie!
- Nie kręcimy ze sobą!
- Eliane jest moją przyjaciółką i właśnie odbyliśmy szczerą rozmowę - wyjaśnił Tom.
- O pszczółkach?
- Jakich pszczółkach? - zdziwiła się Eliane.
- O pustej, łysej łepetynie Max'a - bąknął Tom. - Ja mam dziewczynę!
Max teatralnie złapał się za pierś w okolicy serca.
- Co masz?
- Porozmawiajcie sobie, a ja może coś jeszcze zjem - oświadczyła pogodnie Ellie, po czym zostawiła ich samych.
Schodząc na dół czuła, jak temperatura się obniża. Od Jay'a wiało szczególnym chłodem. Wszyscy w ciszy kończyli śniadanie.
- Max miał was przyprowadzić, a nie wymienić się z tobą - zauważyła Marthe.
- Muszą sobie coś wyjaśnić - oznajmiła Eliane.
- Chyba nie tylko oni - powiedziała, niby obojętnie, Marthe. Dodała do tego wymowne spojrzenia na Jay'a i Eliane.
- Więc - zaczął Nathan, by zmienić temat - dzisiaj też wybieramy się do "Oasis"?
- Takie były plany, ale już sama nie wiem - odparła Eliane.
- Tak, wybieramy się do "Oasis" - odezwał się smętnie James.
- Fajnie.
Znowu cisza.
Nathan wstał nagle.
- Dzięki za gościnę, ale będę już się zbierał.
- Najwyższy czas - mruknął Jay, za co dostał kopniaka w kostkę. Nie wiedział jednak, od kogo. Mógł tylko mieć nadzieję, że od Ellie.
- A ja dziękuję za wczoraj - uśmiechnęła się Eliane, podnosząc się zaraz za nim.
- Nie ma za co, Li.
- Li? To ja tak na nią mówię - oburzył się cicho Jay, kierując swoją wypowiedź do Marthe.
Eliane odprowadziła chłopaka do drzwi i krótko jeszcze rozmawiali, a Jay obserwował ich z irytacją wyrytą w oczach.
`
- Kels? Zamieniłaś się z Rose? - zdziwiła się Eliane, widząc po prawej Kelsey zamiast Rose.
- Tak. Biedaczka, słabo dziś wygląda. Musi mieć bliżej do łazienki - wyjaśniła szybko.
- Jak tam z Tom'em? - zagadnęła Lia, uśmiechając się szeroko.
- Nadal nie wierzę, że z nim jestem - odpowiedziała rozpromieniona Kels. - Może to nic poważnego, i tylko robię sobie nadzieję, ale... Ale po prostu jestem szczęśliwa!
Wyszczerzyły się do siebie. Wszyscy tańczyli, więc bar świecił pustkami. Scott gdzieś pod ladą uczył się do kolokwium, a Rose wybiegła do łazienki. Kelsey opowiadała o ostatnim wypadzie z Tom'em, a Eliane zamarła.
Rose źle się czuje. Biega do łazienki. Rose i Nathan zostali zauważeni razem w łazience. Nathan wykorzystał Rose.
- Pobladłaś... Coś się stało? - zapytała Kelsey.
- Czy... Czy Rose i Nathan... - jąkała się Ellie.
- Co? - Kels zmarszczyła nos, ale po chwili jej twarz się rozjaśniła. - To! Nie, to niemożliwe. Nic między nimi nie zaszło.
- Jasne - mruknęła Eliane, z której cała sympatia do Nathan'a nagle wyparowała. - A ja jestem Ryan Fletcher!
Usłyszała za sobą cichy śmiech. Odwróciła się zupełnie rozzłoszczona.
- Ryan Fletcher - wyszeptała, widząc przed sobą ulubionego członka tego zespołu.
- Chciałem jedynie zamówić whisky z lodem, ale zapowiada się bardzo ciekawie - odezwał się, rozbawiony.
- Whisky z lodem, już się robi - przechwyciła Kelsey i zabrała się do roboty.
- Rozumiem, że jesteś sławny i takie tam rzeczy, ale prowadziłyśmy prywatną rozmowę - oznajmiła Eliane z przekorą, opierając się o ladę.
- Wydawało mi się, że mówicie o jakimś serialu - zamyślił się. - Ale skoro tak, to już się nie powtórzy - wyszczerzył się.
- I świetnie, o to mi chodziło - mruknęła Eliane.
- Chwila!
Podniosła na niego wzrok ponownie.
- Skądś cię kojarzę - oświadczył.
- Może byłeś moją ofiarą i napisałam jakiś wyjątkowo chamski artykuł o tobie - rzuciła Ellie od niechcenia.
Była tak zaszokowana i zła nagłym przebłyskiem o relacjach Rose i Nath'a, że nic się dla niej nie liczyło. Nawet to, że właśnie poznała jednego ze swoich idoli!
- Dziennikarka? I to w dodatku Francuzka - uśmiechnął się, na stałe zajmując miejsce przy barze. - Zapowiada się obiecująco.
- Przynajmniej dla ciebie - bąknęła.
W tym samym momencie Kels postawiła szklankę przed klientem, lecz ten wręczył napiwek nie jej, tylko Eliane.
- Cieszę się, że nie zaczęłaś mówić na mnie per 'pan' - odparł spokojnie, pociągając łyk whisky. - Jestem Ryan.
- Z Lawson. Już to ustaliliśmy.
- A ty, jak masz na imię?
- Raymonde - powiedziała szybko, specjalnie podając imię ciotki.
- Wiem, skąd cię znam - pstryknął palcami. - Ostatnio byłaś w gazecie.
- Niee, to raczej niemożliwe - znów skłamała.
- No cóż, nadal wyglądasz znajomo - wzruszył ramionami. - Jakbyś chciała pogadać, jestem w drugiej loży - mrugnął do niej i odszedł ze szklanką whisky w ręku.
- No co? Jest cholernie gorący - oświadczyła Eliane, widząc zaszokowaną minę Kelsey. - Ale jest zajęty.
- Rose chyba się zwolniła - doszedł do nich Scott z podkrążonymi oczami.
- A ty chyba mało spałeś - zauważyła Kels.
- Gdzie jest Rose? - spytała szybko Ell.
- W łazience, albo w przebieralni.
Eliane natychmiast przeskoczyła przez blat i puściła się biegiem w stronę przebieralni. Rose właśnie wkładała na siebie koszulę.
- Musisz mi coś powiedzieć - odezwała się Eliane.
Rose podniosła na nią swoje oczy z wyraźnym ociąganiem.
- Słucham.
- Co zaszło między tobą i Nathan'em przedwczoraj?
Rose zarzuciła torbę na ramię i spuściła wzrok.
- Nie mam ochoty o tym gadać, ale poczułam się bardzo... skrzywdzona - szepnęła, po czym wyminęła Eliane i wyszła.
- Świetnie. Punkt dla mnie. Przewidziałam, że Nathan to świnia - mruknęła do siebie Ellie.
`
Tak jak ostatnio, wszyscy zajęli stolik w kącie. Był dostatecznie duży, by pomieścić ich wszystkich.
Marthe, ku swojemu niezadowoleniu, musiała siedzieć naprzeciwko Max'a. Zmuszało ją to do spuszczania głowy, lub lawirowania wzrokiem po każdym zakamarku klubu.
Eliane też była w kropce. Nathan wspaniałomyślnie zajął jej miejsce obok siebie, lecz nie przewidział, że ona zna prawdę. Miała teraz dość facetów. Wszystkich. A najbardziej chyba Jay'a, który rzucił się na alkohol jak nienormalny.
- Więc, Ellie - zaczął Max, szturchając James'a, by przestał pić. - Wpadnie tu niedługo Jayne. Chciałaby jak najszybciej z tobą porozmawiać i możliwe, że w ciągu tygodnia dostaniesz nową pracę. Jeśli oczywiście jej się spodobasz - mrugnął do Brunetki.
- Ona spodobałaby się każdemu - oświadczył uśmiechnięty Nathan, kładąc dłoń na jej.
Zareagowała trochę zbyt pochopnie, lecz strąciła jego rękę. Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Musimy porozmawiać - oznajmiła z determinacją.
- Kopę lat! Świetnie, że jesteś!
Lia podniosła wzrok i zobaczyła Tom'a witającego się z Ryan'em z Lawson. Zawstydziła się nieco, na co Kelsey tylko parsknęła śmiechem.
Można było uznać, że Parker i Kels to poważna sprawa. Tom oficjalnie zapowiedział, że dzisiaj będzie z nami również jego dziewczyna. Wszyscy przyjęli to z niemałym zaskoczeniem, ale nikt nie próbował nawet wyśmiewać się z tego. Wręcz przeciwnie - Jay natychmiast począł mu gratulować, co zrobiła też reszta.
- Znów się widzimy, Raymonde - zaczepił ją członek Lawson, gdy próbowała zasłonić się ręką.
Odsłoniła twarz i uśmiechnęła się szeroko.
- Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać - odpowiedziała.
- Znacie się? - Siva zmarszczył czoło.
- Jaka Raymonde? - zawtórowała mu Marthe.
- Natknąłem się na nią dzisiaj - wyjaśnił szybko Fletcher - lecz nie zdążyłem jej poprosić do tańca.
- No, Ellie! Niedługo będziesz musiała się obracać wśród celebrytów - stwierdził śmiało Tom, pogrążając tym samym Eliane. - Zatańcz sobie, a ja zamówię ci to zielone coś, co lubisz.
Miała już powiedzieć, jak nazywa się jej ulubiony drink. Przeszkodziło jej w tym to, że przed chwilą zbyt mocno zacisnęła szczęki i nie mogła nic powiedzieć.
Wstała i z bojowym nastawieniem stanęła naprzeciwko Ryana.
- Pierwszy i ostatni raz - zastrzegła, po czym złapała go pod rękę i poszli na parkiet.
- On przecież jest naszym przyjacielem! - oburzył się Nath.
- I jest zajęty! - dodał Jay, podnosząc się raptownie. - Idę tam.
- Nie wygłupiaj się, Bird! - Max posadził przyjaciela z powrotem obok siebie. - Zatańczy i wróci.
- Świetnie. A ja się upiję - poinformował Max'a Jay i tym razem zdążył uciec do baru.
- Może mi się uda - mruknęła Nareesha, podążając wzrokiem za Loczkiem.
- Kochanie, on da sobie radę - odpowiedział Seev.
- Ale najpierw wda się w bójkę i skończy w rowie - oznajmiła ze zdenerwowaniem.
Nathan obserwował towarzystwo. Tom był wyraźnie szczęśliwy z Kelsey. Cały czas się śmiali, a przed chwilą pobiegli potańczyć. Siva i Nareesha nadal dyskutowali o doświadczeniach imprezowych James'a. Marthe smętnie mieszała drinka rurką, a Max esemesował pod stolikiem. A Nath? Nudził się cholernie.
- Zatańczysz? - spytał wreszcie Marthe, widząc w tym możliwość bycia blisko Eliane i Tom'a.
Uniosła na niego wzrok i kiwnęła głową. Po chwili przepchnęli się przez tłum i zaczęli się bujać w rytm piosenki.
Max czuł się jak piąte koło u wozu. Natychmiast się podniósł i nie widząc żadnej innej możliwości, usiadł obok Jay'a przy barze.
- A to jest mój najlepszy przyjaciel, Maxi! - zapowiedział Jay, zwracając się do mało zainteresowanej barmanki.
- Nie pieprz głupot, tylko pijmy - mruknął George.
Eliane miała ochotę przejść się do DJ-a i własnoręcznie go zabić. Gdy tylko postawiła pierwsze kroki na parkiecie, z głośników zaczęła sączyć się melancholijna i wolna melodia.
- Pewnie myślisz, że jestem zboczeńcem - odezwał się pierwszy, gdy już zaczęli się kiwać do piosenki.
- Z reguły jestem szczera, więc... tak właśnie myślę - powiedziała, rozglądając się na boki.
- Mam dziewczynę, jeśli cię to uspokoi.
- To właśnie powoduje moje największe obawy - zaśmiała się.
Rozmawiali przez prawie całą piosenkę i Eliane zdziwiła się, bo źle oceniła Ryan'a. Był naprawdę miły i chyba nie miał zbereźnych zamiarów. Zdążyła polubić jego poczucie humoru i inteligencję. W trakcie rozmowy o jej planach na przyszłość, usłyszała obok Nathan'a.
- Odbijany!
I wpadła w jego objęcia, nim się zorientowała.
- Co robisz? Nie widzisz, że rozmawiałam z Ryan'em? - spytała natychmiast.
- Och, wybacz, że zepsułem ci okazję na flirt - Nathan nie krył zazdrości.
- Wolę flirt niż wykorzystywanie - oświadczyła, jednak Nathan nie zrobił sobie nic z tej wypowiedzi.
- Chciałaś porozmawiać - zakomunikował. - Chętnie się dowiem, skąd ta nagła zmiana nastawienia do mnie.
- Od początku nie pałałam do ciebie sympatią. Zbyt szybko się przyzwyczaiłeś - bąknęła.
- O co chodziło?
- O Rose. Rozmawiałam z nią i od tamtej pory po prostu tobą gardzę - wycedziła, patrząc mu w oczy.
- Co Rose ci powiedziała? - spytał spokojnie, choć jego żyła na czole wyraźnie się uwydatniła.
- Skrzywdziłeś ją.
- Chyba tym, że uciekłem, nim zdążyła cokolwiek zrobić! - warknął, używając więcej siły w uścisku.
- Puść mnie - zarządziła, lecz on nawet nie drgnął. - Nie słyszałeś? Masz mnie puścić!
- Najpierw mnie wysłuchasz - zagroził.
Przestraszyła się go. Zielone oczy straciły blask i nie widziała już aroganckiego Nath'a, tylko bardzo złego Nath'a.
- Puścisz ją, czy nie?!
Obejrzeli się za siebie. Jay z trudem utrzymywał równowagę, ale był w stanie uwolnić Eliane od Nathan'a.
- Jay, wszystko w porządku - powiedziała Ellie, próbując załagodzić sytuację.
Poczuła, że Nathan ją puścił. Zdążyła zareagować akurat wtedy, gdy James postanowił się rzucić na swojego przyjaciela. Przyległa do klatki piersiowej Bird'a i skutecznie go zatrzymała.
- Proszę cię, Jay - szepnęła.
Mięśnie Loczka się rozluźniły, a on sam już tylko ciężko oddychał. Widząc Eliane przytuloną do niego i mnóstwo par oczu wlepionych w niego, nie mógł zareagować inaczej.
- Przepraszam...
Max podziękował wzrokiem Eliane i zabrał James'a ze sobą, do stolika. Odwróciła się. Nathan zniknął. Siva, Tom, Nareesha i Kelsey przestali tańczyć, by zorientować się w sytuacji. Teraz wszyscy patrzyli na nią, upewniając się, czy wszystko w porządku.
Było w porządku. Trochę bolały ją ręce przez Nath'a, ale do wytrzymania. Serce waliło jej jak oszalałe, ale ucichło, gdy tylko przytuliła się do Jay'a. Znienawidziła mężczyzn jeszcze bardziej, chociaż jednego kochała.
- To było imponujące - usłyszała za sobą kobiecy głos. - Możemy porozmawiać na zewnątrz?
`
Max stukał palcami o stolik, bacznie obserwując Jay'a. Chłopak wsunął palce w swoje włosy i beznamiętnie wpatrywał się w przestrzeń. Myślał.
Co musiał zrobić, żeby uświadomić sobie, jak działa na niego alkohol? Przed chwilą niemal rzucił się na Nathan'a. Czuł się okropnie. Jak alkoholik. I to w dodatku - zakochany alkoholik.
Łysy nawet się nie odzywał. Zastanawiał się, gdzie wcięło Nath'a, Marthe i Eliane. Męczyła go rola rozsądnego tatuśka zespołu, a procenty wypite razem z Jay'em przy barze nie ułatwiały mu zadania.
Marthe usiadła przy nich.
- Niedługo się zbieramy? - spytała.
Max jedynie kiwnął głową, po czym schował twarz w dłoniach. Rozmasował palcami nasadę nosa i cieszył się chwilową ciszą, dopóki Siva i Tom ze swoimi dziewczynami nie wrócili do stolika.
Nathan był zły. Rose kłamała. Eliane jej wierzyła. On był nikim. Jego wersja nic nie znaczyła. Ale Nathan nie był taki! Nie wykorzystywał dziewczyn. Podrywał je, tak. Ale nigdy nie zmuszał do niczego. To, że odtrącił Rose miało zrobić z niego potwora?
Oblał twarz zimną wodą i oparł się rękoma o krawędzie umywalki. Oddychał głęboko. Woda spływała po jego twarzy, kapiąc z końca jego nosa.
Uciekł. Uciekł jak tchórz, zamiast zostać przy Jay'u i poczekać, aż się uspokoi.
Zerwał się z miejsca i zdecydowanym krokiem ruszył w stronę przyjaciół.
`
- To nie jest idealny krajobraz na rozmowę, ale musimy się tym zadowolić - westchnęła Eliane, wychodząc tylnymi drzwiami.
Kobieta odgarnęła swoje kręcone włosy z twarzy i rozejrzała się. Kontenery i rozrzucone butelki po alkoholu nie zachęcały, jednak nie było innego wyjścia.
- Poradziłaś sobie z Jay'em - zauważyła. - Masz na niego wpływ. Pracowałam z The Wanted tyle czasu, że dokładnie wiem, jakim jest trudnym człowiekiem.
- Ostatnim razem chłopcy trochę przesadzili i gazety miały o czym pisać. Nie chciałam, żeby tym razem było tak samo - oznajmiła spokojnie Ellie.
- Cieszę się, że tak rozsadnie do tego podchodzisz - Jayne uśmiechnęła się szczerze. - Potrzebuję kogoś takiego, jak ty.
- Nie wiem, czy się nadaję. To całkiem odpowiedzialna praca - odpowiedziała Francuzka.
- Eliane, przed chwilą zobaczyłam to, co chciałam zobaczyć. Nadajesz się - kobieta położyła jej dłoń na ramieniu. - Uwierz, że po tygodniach poszukiwań można się zmęczyć sztucznymi i zbyt pewnymi siebie dziewczynami, pchającymi się wszędzie.
- Miałabym zostać pani asystentką? - spytała Ellie dla pewności.
- Tak. Nie mówię, że praca ze mną jest łatwa, ale przywykniesz - zaśmiała się Jayne. - Jestem obecnie menadżerką początkującego zespołu, który podobno znasz. District 3. Są młodzi, trochę zwariowani, ale też sympatyczni. Nie potrafię ich upilnować, jestem trochę za stara - zachichotała. - Zajmowałabyś się właśnie tym. Opiekowałabyś się nimi. Ja organizowałabym wywiady, występy i takie tam rzeczy.
- Jednym słowem, musiałabym być wszędzie tam, gdzie oni? - Ellie zmarszczyła nos.
- Na wyjazdach tak. W Londynie niekoniecznie.
- Na wyjazdach? - powtórzyła Ellie.
- Mamy w planach małą trasę po UK, ale nie martw się. Będziesz miała towarzystwo.
- Jak to?
- Ja i Martin, menadżer The Wanted, bardzo się przyjaźnimy i zazwyczaj trzymamy się razem. Przynajmniej będziesz w tym samym hotelu, co chłopcy.
Eliane zdążyła już pomyśleć, że może zabrać ze sobą Marthe, jednak i tak cieszyła się z towarzystwa The Wanted.
- I co ty na to? - spytała pogodnie Jayne.
- Ja...
- Albo chwila, nie mów! Przemyśl to jeszcze raz. Podaj mi tylko swój email i numer telefonu. Umówimy się na jutro i podejmiesz decyzję - zaproponowała kobieta.
- O tak, to będzie najlepsze rozwiązanie - zaśmiała się Eliane, zapisując w notatniku Jayne swój email.
- Wyślę ci szczegółowe informacje i kopię umowy, żebyś ją sobie szybciej przekalkulowała - oznajmiła Jayne, gdy dostała notatnik w groszki z powrotem.
- Oczywiście. Dziękuję za tę rozmowę - uśmiechnęła się Eliane.
Przebrnęła przez parkiet napełniony ludźmi gibającymi się w różne strony. Resztę drogi do stolika przebiegła. Wszyscy, prócz Sivy i Ree, już tam na nią czekali.
- Wybaczcie, rozmawiałam z Jayne - wyjaśniła, lekko zasapana.
- Jay i Nathan są pijani, a Tom i Kelsey też nie najlepiej się czują... Siva i Ree pojechali do siebie. Zostaliśmy we trójkę - oznajmił rzeczowo Max.
- Weź Tom'a. Nathan chyba sam sobie poradzi - zarządziła Eliane.
- Ja zajmę się Kelsey - zgłosiła się Marthe i natychmiast podeszła do Blondynki.
Wiedziała, co to oznacza. Nathan ruszył samotnie do zamówionej taksówki, którą niebawem zapełnił też Max i Tom. Marthe wsiadła do drugiej razem z Kelsey, by potem odwieźć ją do jej mieszkania i bezpiecznie położyć do łóżka.
- Chodź, Loczku - westchnęła Ellie.
Ugięła się pod ciężarem Jay'a, jednak udało jej się wyjść z nim z klubu. Widziała przed sobą czarny, starodawny samochód, służący im za taksówkę.
- Przepraszam, Li - mamrotał. - Ja chciałem pomóc...
- Porozmawiamy, gdy wytrzeźwiejesz - powiedziała stanowczo.
Poległ na tylnym siedzeniu, gdzie musiała się też zmieścić Eliane. Zamknęła za sobą drzwi i odpowiedziała na pytanie taksówkarza, gdzie jadą. Jay zaczął przysypiać, z głową na kolanach Ellie. Bawiła się jego loczkami i smętnie wpatrywała w okno.
W pewnym momencie, telefon Jay'a zaczął dzwonić. Jak najszybciej powędrowała ręką do kieszeni jego spodni, gdzie trzymał telefon. Natrafiła na coś twardego i metalowego. Odebrała natychmiast, żeby Jay nie zdążył się obudzić.
- Halo?
- Jay? Miałeś wpaść na kolację. Przygotowałam twoje ulubione danie wegetariańskie. Pomyślałam, że mógłbyś odebrać swoje ubrania, które zostawiłeś u mnie, sam wiesz po czym.
Eliane głośno przełknęła ślinę. Clarisse.
- Sama zaraz odbiorę rzeczy Jay'a, jeśli chcesz - odezwała się zimnym tonem.
- Elena? Wystarczy, żeby jutro do mnie wpadł - odpowiedziała Lisica.
Ellie rozłączyła się bez słowa.
Przyjechali pod ich dom.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po pierwsze, jaki ten rozdzial dluuuuuuugi. Patrze i wpadam powoli w kompleksy;p
OdpowiedzUsuńJak zobaczylam, ze dodalas rozdzial to od razu zaladowalam sobie twojego bloga;)
Aktualnie jest... poczej sprawdze godzine hm.... 23:29, a ja zamiast byc na imprezie leze (drugi dzien z kolei) chora w lozku;o
Ale twoje opowiadanie od razu poprawia mi humor xd
Ellie i Naht tak szybko zlapali wspolny jezyk i rownie szybko ich nic porozumienia zostala zniszczona przez wymysly Rose. No nie ladnie sie ta Rozyczka zachowala ;)
Tom i te jego matactwa zwiazane z Kelsey... CHlopak chyba boi sie swoich uczuc :)
Li i Jay ( wiem, ze nie pisze po kolei i logicznie, ale ciezko musle o tej porze;D)... co z nimi bedzie? A co z Marthe i Maxem?
Czekam na nn<3
Pozdrawiam cieplutko;*
PS. Nie nawidze pisac komentarze z tel;D
Usuńnie no nie wierze..
OdpowiedzUsuńco za swinia z tej clarisse.
tutaj taki piekny zwiazek a ona psuje..
to samo Nathan..
Wpycha sie tam gdzie go nie chcą XD
rozdział boski, zresztą jak każdy <3
Pisz szybko kolejny :*
Siedziałam jeszcze przez jakieś 5 minut, wpatrując się w ekran, jak skończyłam czytać. Jezu.
OdpowiedzUsuńCzy ty, młoda obywatelko tego zjełczałego kraju, zdajesz sobie sprawę, jak bardzo ja uwielbiam to opowiadanie?
- Jak z Tom'em?
Ej, serio?! Wiesz, jak to zabrzmiało?! Ryjek cieszy mi się do tej pory, chyba myślałaś o mnie jak to pisałaś, hę? ;>
Znowu mało Maraxu! Eh... Ale i tak wszystko, co do kazdej literki mi się podobało!
Niech ta Rose, jędza zza lady, odwali mi się od Natha, bo mu psuje opinię u Ellie, an którą tak długo pracował!
Tom jako porządny chłopak, a nie oblesny podrywacz? Miło zobaczyć go w takiej wersji.
A Jay? Boże, czy z tym dzieckiem w porządku? Albo.. Ej, niech zostanie tak jak będzie, bo kibicuję Nath'owi :D
Komentarz bez sensu, ale mówiłaś, że potrzebujesz, soł ...
Życzę ci weny! Ta historia na prawdę się rozkręciła i nie ma rzeczy, która mi się nie podoba. Nie ma się do czego przyczepić, bo jest po prostu perfekcyjnie. Styl pisania, wygląd bloga, bohaterowie, fabuła, humor i takie troche drama w tym wszystkim - wszystkie elementy układają się w genialną całość, którą uwielbiam! Po prostu - masz talent Pokorka! :)
O lol, zaczyna się robić gorąco :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział.
xx
Uuu..jest moc.! ;P Jestem ciekawa czy coś będzie łączyć Ryan'a i Ellie,poczekam to zobacze:D Cudny,naprawde cudny;* Czekam na next'a.Weny życze;3
OdpowiedzUsuńKurczę, taki czadowy i odpowiednio długi rozdział, a ja nie mam czasu referatu zostawić :( Aż mi głupio... Ale wiedz, że uwielbiam to opowiadanie. I to nie tylko za te romantyczne (liczne) wątki, ale i za humor, którego dostarczasz. Już samo mlaskanie Toma jest w stanie mnie położyć na łopatki. I podoba mi się, jak wykreowałaś jego i Kelsey. Miła odmiana, że to Nath jest takim Don Juanem, czy jak to zwał. No i sama bym loczki Jaya pogłaskała. Tylko żeby lisica tego nie zepsuła, bo ja kibicuję El i Jayowi z całego serca. Kariera też mnie ciekawi, ale jednak to relacje uczuciowe bardziej :P I rzeczywiście coś Marthe mało, ale to przecież przez to, że w komentarzach Eliane cieszy się większą popularnością.
OdpowiedzUsuńNo to ten tego...
OdpowiedzUsuń(nie wiem czy się nie powtarzam ale walić to)
na początku to się trochę obraziłam że dopiero teraz,no ale mi przeszło...
I się odbraziłam i dodaję komentarz
(jest takie słowo odbraziłam??? ~~(what ever))
matko pisze ten komentarz juz chyba z 50 raz bo mysleć nie umiem bo w środę (zaraz w środę???) , nie sory we wtorek workiem z butami w nos dotałam i boli jak cholera... :(
No ale ja miałam komenować rozdział a nie urzalać sie nad sobą...
no to rozdział ja wszyskie nie ma...???
Wróć jest rewelacja ( no tak miało być)
iks dedede
czekam (chciałm napusać [*napisać] szybko, ale się nie da czekać szybko... tak ja i te moje rewelacjae [*rewelacje] językowe) No dobra, ale ja mam ogar... porazka
*porażka
No to dawaj szybko następny zaisty zajebisty rozdział i do... Przeczytania???
- lora ♥***☼
Ło ho ho...
Usuńcos dużo tego wyszło
*coś
sory za ewentualne błedy i OKROPNĄ interpunkcję
*błędy
Noi zapimniałam się podpisać
Usuń(noi czy no i razem czy osobno... Jezu życie jest taki somplikowanie...)
iks dedede
- lora ♥***☼
*takie
Usuń- lora ♥***☼
ps. zaraz rzygnę tymi komami
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń