środa, 10 kwietnia 2013

010. "Bakterie w pilocie"


Hello! It's Wanted Wednesday!
Z tej okazji, standardowo, mam dla Was rozdział.
Nie piszę nic więcej. Po prostu zapraszam Was na odrobinę Naliane (?) i do Watford!

Jay rozbieganym wzrokiem przeszukiwał pomieszczenie, chodząc w różne strony. Nathan westchnął przeciągle, obserwując go.
- Długo jeszcze? Odrobinę mi się spieszy - powiedział Młody.
- Zaraz! Nie widzisz, że Tia zginęła? - jęknął Jay, drżącą ręką wskazując na puste terrarium.
Sykes nagle przestał myśleć o płytach, które pożyczył Jay'owi, i które miał dzisiaj odebrać. Przyłączył się do poszukiwań gada.
James zrzucał poduszki z łóżka, zerwał z niego kołdrę i nawet prześcieradło. Nathan wyrzucał z dna szafy ciuchy przyjaciela, które definitywnie potrzebowały prania.
Słysząc kobiecy krzyk, dochodzący z łazienki, natychmiast na oślep tam pobiegli. Nathan otworzył szeroko drzwi, a ich oczom ukazała się osłonięta jedynie ręcznikiem Eliane, ciężko oddychająca po spotkaniu z jaszczurką.
- Neytiri... chyba... chciała się ze mną... wykąpać - wytłumaczyła chłopakom zasapana Ellie.
Jej włosy były mokre i zupełnie kręcone, łagodnie opadające na nagie ramiona. Przeklinała w duchu tę chwilę, kiedy chłopcy zobaczyli ją niemal nagą.
Stała przemoczona, zawstydzona i zmarznięta, starając się jak najszczelniej okryć ciało ręcznikiem. Nie zwróciła nawet uwagi, że nie należał do niej.
- Czy to nie jest mój ręcznik? - zmarszczył czoło Jay, wydymając wargi w sposób, który Ell bardzo lubiła.
Spuściła wzrok i spojrzała na ręcznik. Faktycznie. Był niebieski i niewątpliwie to Jay się nim na codzień wycierał.
- Nie patrzyłam, który biorę - przyznała ze skruchą.
- Wydaje mi się, że też się wycierałem twoim po goleniu - rzucił Jay, dla rozluźnienia.
Nathan i Eliane spojrzeli na niego z odrazą.
- No co? Ciemno było.
- Hej! Co tu się dzieje? - krzyknęła z korytarza Marthe, po czym wślizgnęła się do łazienki. - Wypad, chłopcy! Nie widzicie, że Eliane jest prawie goła!
- Mnie to nie przeszkadza - oświadczył Sykes z rozbawieniem.
Marthe wypchnęła ich za drzwi i sama wyszła. Po chwili Jay i tak cofnął się po swoją jaszczurkę.
`
Wydarzenia z rana rozwiały nadzieję Eliane na spokojną atmosferę. Kilka minut później, gdy była już zupełnie ubrana i zamierzała zejść na dół do kuchni, usłyszała rozmowę Jay'a i Nathan'a, toczącą się w pokoju tego pierwszego. Najnormalniej w świecie rozprawiali o atutach figury Ellie.
Nie zdążyła uciec, a drzwi się otworzyły. Jay spojrzał na nią z paniką. Nathan był zupełnie wyluzowany.
- W samym ręczniku wyglądałaś o wiele lepiej - zauważył, uśmiechając się zadziornie.
Zacisnęła pięści, żeby nie dać się wyprowadzić z równowagi. Już chciała pytać Jay'a o planowany na dzisiaj wyjazd do jej ciotki, kiedy Loczek odezwał się pełnym przejęcia głosem.
- Muszę jechać z Tią do weterynarza!
- A co? Aż tak bardzo przestraszyła się widoku Eliane nago? - zażartował Sykes.
Teraz Eliane już nie wytrzymała i kopnęła go w kostkę.
- Od kilku dni nie chce jeść i mało się rusza - odpowiedział Bird, ignorując wypowiedź przyjaciela.
- Ale - zaczęła Ell, przeciągając ostatnią samogłoskę - mieliśmy jechać do Watford.
- Zupełnie zapomniałem - powiedział szczerze James.
- Ja mogę cię podwieźć. To tylko godzina drogi - rzucił raźno Nathan. - Pestka - dodał, denerwując Eliane.
Ani Jay, ani Eliane nie wydawali się zachwyceni propozycją Sykes'a. 
- Chyba, że boisz się spędzić ze mną trochę więcej czasu sam na sam - prowokował.
- Oczywiście, że się nie boję - prychnęła Eliane.
James wiedział, że tą bitwę wygrał Sykes.
- Śniadanie!
- Marthe woła - mruknął Bird, wlokąc się na dół.
- Zjemy i możemy jechać - poinformował Eliane Sykes, uśmiechając się szeroko.
"Przestań się tak szczerzyć, bo obiecuję, że do jutra nie będziesz miał zębów" - przeszło przez myśl Ellie, podczas gdy wyszczerzyła się do niego sztucznie.
`
Przez pierwsze piętnaście minut drogi, Eliane zawzięcie grała na telefonie w grę, gdzie była dziewczyną skaczącą po pociągach. Zupełnie zapomniała, że nie podłączyła samsunga pod ładowarkę wieczorem, więc musiała zaprzestać gry po pojawieniu się komunikatu o niskim poziomie baterii. Przez chwilę obserwowała zmieniający się za oknem krajobraz, jednak i tak nie mogła tu niczego skojarzyć. 
Ostatecznie, jej wzrok zatrzymał się na Nathan'ie. Był skupiony. Jego ręce mocno zacisnęły się na kierownicy, a zielone oczy wpatrzone były przed siebie. Kosmyk włosów wydostał się spod jego czapki, nadając mu jakiegoś dziwnego uroku.
Pestka natychmiast się otrząsnęła. Wyprostowała się na siedzeniu i patrzyła wszędzie, byle nie na Sykes'a.
- Skoro już ci się nudzi, to może porozmawiajmy? - zaproponował po chwili.
- Znów chcesz mnie karmić głodnymi kawałkami o miłości od pierwszego wejrzenia? - spytała, mimowolnie się uśmiechając. - Chyba, że wolisz powypytywać o Jay'a.
- Liczyłem raczej na to, że mnie powyzywasz - zaśmiał się.
- Pójdźmy na kompromis - oznajmiła raźno Eliane.
- Och, umiesz tak? - zdziwił się Nath.
- W ogóle ze sobą nie rozmawiajmy - klasnęła w ręce z udawanym entuzjazmem.
Nathan uśmiechnął się do siebie.
- Tylko ty mogłaś wymyślić coś takiego - westchnął.
Przez pierwsze pięć minut działało i jechali w zupełnej ciszy. Działało nawet, kiedy Nathan wstąpił na stację benzynową i kupił dwie puszki z colą. Kiedy podawał Eliane tą przeznaczoną dla niej, nie wytrzymał.
- Obyś się nie zakrztusiła, Pestka!
- Nie wytrzymasz, żeby się do mnie nie odezwać, prawda? - mruknęła z niezadowoleniem, pociągając łyk coli.
- Nie mogę się oprzeć, żeby ci nie dogryźć - przyznał, kręcąc głową.
Ruszyli. Nathan włączył radio, w którym akurat puszczali piosenkę zespołu Boyz II Men. Eliane ucieszyła się, bo ich uwielbiała! Zaraz Nath zaczął sobie podśpiewywać, ale wyraźnie wstydził się rozkręcić przy Brunetce.
- Nie krępuj się - oświadczyła uprzejmie.
Resztę drogi, Eliane spędziła na słuchaniu śpiewu Nath'a. Przyznała się nawet przed samą sobą, że jej się podobało.
`
- Jak tam twoja dziewczyna? - zapytał rozbawiony Max, skacząc na łóżko Jay'a.
- Jeździ z Nathan'em po Wielkiej Brytanii, a mnie tam nie ma! - zawiadomił go łaskawie Loczek z mocnym zdenerwowaniem.
Max zmarszczył czoło i zmierzył przyjaciela wzrokiem.
- Miałem na myśli raczej Neytiri.
Mina Jay'a się rozjaśniła, a potem Loczek uderzył się w czoło. Zdał sobie sprawę z tego, jak głupio zabrzmiało jego wyznanie.
- Pomyliło mi się! Wiesz, że to nie miało tak brzmieć.
- Spodziewam się - rzucił sceptycznie Max. - A czy to ty nie miałeś jechać dziś z Ellie do Watford?
- Właśnie miałem, ale jak palant wyskoczyłem z tym weterynarzem - westchnął James, siadając na łóżku.
- I co? Było chociaż warto?
- Co ty! Tia po prostu ma okres! - stwierdził wkurzony Jay.
Max roześmiał się głośno, a i Bird musiał ulec tej chwili lekkości. W tym samym czasie Marthe stała w progu z pilotem w ręku i patrzyła na nich jak na idiotów.
Jay dostrzegł ją i spoważniał natychmiast. Szturchnął Max'a, by przestał się śmiać.
- Stało się coś? - spytał Jay.
- Oprócz tego, że Eliane właśnie jeździ z Nathan'em do Watford sama, to zupełnie nic - wytrajkotała Blondynka, a chłopcy spojrzeli po sobie. - A, no i chyba trzeba zmienić baterie w pilocie.
- Chwila - odezwał się rzeczowo Max. - Tobie też nie podoba się połączenie Nathan-Eliane? 
- Przecież ona go nienawidzi - oznajmiła spokojnie Marthe. - No ale, co z tymi bateriami?
- Max, wiesz gdzie są bakterie - powiedział nieprzytomnie Jay. - Znaczy się, baterie.
- A ty nie możesz mi ich dać? - zdziwiła się Marthe.
- Nie, muszę zadzwonić!
Max wyszedł z pokoju razem z Marthe w zupełnej ciszy, która towarzyszyła im aż do momentu, kiedy George podał jej baterie.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Umiesz je włożyć?
- We Francji robią podobne piloty, dam sobie radę.
Jay za to, wybrał numer Eliane i czekał. Czekał długo i wytrwale, a po drugiej stronie nikt się nie odezwał.
`
- Telefon mi się rozładował - warknęła Ellie, chowając telefon do kieszeni.
- To przez te brytyjskie gniazdka. Dają mniej energii - zażartował Nathan, a Brunetka zmierzyła go wzrokiem.
Stanęła przed furtką małego domku otynkowanego na biało. W oknach znajdowały się drewniane skrzynki z kolorowymi kwiatami. Do drzwi prowadziła kamienna dróżka. Wokół rosło dużo brzóz i trawa była wszędzie.
- To tutaj? - spytał Nathan, przyglądając się adresowi, który Eliane spisała z korespondencji z Hugo.
- Na to wygląda...
Popchnęła drewnianą furtkę, która otwarła się ze skrzypieniem. Przeszła kilka kroków i zapukała w drzwi, czując za sobą Nathan'a.
Zauważyła uśmiechniętą i pyzatą twarz na oko czterdziestoletniej kobiety. Eliane zabiło mocniej serce, dostrzegając ogromne podobieństwo do jej matki.
- Dzień dobry, ja jestem...
- Myślisz, że nie rozpoznałabym córki mojej siostry? - kobieta uśmiechnęła się szeroko.
- Chyba trochę się zmieniłam - zaśmiała się Eliane.
Kobieta wyciągnęła ręce w stronę siostrzenicy, którą niezwłocznie wyściskała. Dopiero wtedy zauważyła młodzieńca z tyłu.
- Hugo? - ciotka Raymonde zmarszczyła czoło i przyglądała się Nathan'owi. - Wyglądasz zupełnie inaczej...
- Nie, ja jestem Nathan - wyjaśnił się uprzejmie.
- Ach, twój chłopak. Jestem już trochę stara i nie kojarzę faktów - zaśmiała się kobieta.
Jak na zawołanie, Ellie i Nath zaprzeczyli równocześnie.
- On nie jest moim chłopakiem!
- Nie jestem jej chłopakiem!
Raymonde znów się uśmiechnęła.
- Nie rozmawiajmy tutaj, wejdźcie do środka!
Dom ciotki w środku wyglądał zupełnie inaczej, niż na zewnątrz. Było przytulnie i wszędzie pachniało cudownym jedzeniem. Kanapy w malutkie kwiatki, regały w stylu retro, dużo światła i długie zasłony. Tak można zdefiniować cały wygląd pokoju.
- Siadajcie, proszę. Napijecie się mrożonej herbaty? - spytała Raymonde.
Nie potrzebowała odpowiedzi, a i tak podążyła do kuchni i po chwili uszu Nathan'a dobiegł dźwięk nalewanej cieczy.
- Przytulnie - podsumował, rozglądając się w środku.
- Jak mogła wziąć ciebie za mojego chłopaka? - spytała Eliane retorycznie.
- Ja po prostu jestem zbyt przystojny - wzruszył ramionami chłopak, na co Eliane szczerze się roześmiała.
- Chyba sobie żartujesz!
- Uważasz, że Jay jest przystojniejszy? - uniósł brew.
Wtedy Raymonde wróciła do pokoju i postawiła przed nimi wysokie szklanki napełnione mrożoną herbatą. 
- Przeprowadziłaś się do Londynu? - spytała ciotka.
- Tak. Jestem tu od...
- Tygodnia - dokończył za nią Nathan.
- Przyjechałaś tu pracować? - kontynuowała Raymonde.
- Po prostu potrzebowałam zmiany. Uznałam, że Hugo nie powinien dłużej się mną opiekować, a i ja musiałam zrobić coś sama - odpowiedziała Eliane.
- Tak... Hugo musi być już prawdziwym mężczyzną, prawda?
- Jest napakowany i głupi jak but. Jeśli to czyni z niego prawdziwego mężczyznę, to jest nim - zażartowała Ellie.
Nathan wyglądał na lekko oburzonego wypowiedzią Eliane o mężczyznach, ale nie skomentował.
- Patrzę na ciebie, i nie wierzę - westchnęła Raymonde. - Strasznie wyrosłaś! Pamiętam do dziś, jak miałaś pięć lat. Uwielbiałaś wtedy urywać nogi i ręce wszystkim lalkom - roześmiała się.
Nathan mimowolnie parsknął śmiechem, a Ellie zrobiło się głupio.
- Po prostu od dzieciaka oglądałam horrory, okej? - zaśmiała się, kierując wypowiedź do Nathan'a.
Nathan opłukał gardło łykiem mrożonej herbaty.
- Ellie, jak sobie poradziliście? - ton głosu Raymonde zmienił się na zatroskany. - Nie mogłam być wtedy z wami. Mój mąż chorował.
- Nikt ciebie nie obwiniał, ciociu - uśmiechnęła się Eliane. - Wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja.
Nathan czuł się wyjątkowo niezręcznie w tym towarzystwie, choć nie chciał też wychodzić. Korciło go, by poznać tajemnicę rodziny Eliane i przy okazji - zbliżyć się do niej.
- Zostaliśmy z Hugo sami. Mój ojciec ulotnił się bardzo szybko. Było nam ciężko, to oczywiste. Podziwiam swojego brata za to, jaki był silny i odpowiedzialny po śmierci mamy - dokończyła Ellie.
- Ten wypadek był taki niespodziewany - jęknęła Raymonde.
- Nie chciałabym o tym teraz rozmawiać - odezwała się Eliane.
Nathan miał dziwne wrażenie, że zbiera jej się na płacz. Zdążył wywnioskować, że jej mama umarła niedawno w jakimś wypadku i jedynym oparciem Eliane był jej brat.
- Masz rację! Taki ładny dzień, a ja wracam do przeszłości - oświadczyła raźno kobieta i skierowała wzrok na Nathan'a. - Skoro nie jesteś jej chłopakiem, to kim jesteś?
- Przyjacielem - odpowiedział z uśmiechem.
"Przyjacielem" - powtórzyła w myślach Eliane, krzywiąc się nieznacznie. 
- Kojarzę skądś twoją twarz... Bywałeś kiedyś w Bayonne? - kontynuowała wywiad.
- Nie, należę do The Wanted - poinformował ją dziarsko, lecz widząc niewiedzę na jej twarzy, dodał: - To taki zespół muzyczny. Jestem piosenkarzem.
- Och, piosenkarzem - mruknęła Raymonde. - Eliane, kochanie, prezentowałaś Nathan'owi swoje umiejętności wokalne?
- Śpiewasz? - Młody szczerze się zdziwił.
- Okazjonalnie - odparła wymijająco.
- Powinnaś mu coś zaśpiewać! Kto wie, może dołączysz do jego zespołu? - zaśmiała się Raymonde, podnosząc się z miejsca. - Kochani, wstawiłam obiad. Zjecie ze mną, prawda? Przyjedzie jeszcze mój syn. Mam nadzieję, że to nie problem.
- Robert? - ożywiła się Eliane.
- Dokładnie. Ucieszy się, gdy cię zobaczy! - Raymonde uśmiechnęła się do siostrzenicy. - Przewietrzcie się, a ja podam do stołu.
- Może pomożemy? - zaproponował Nath, co zdziwiło Ell.
- Nie, kochani. Wyjdźcie na taras i nie przejmujcie się niczym.
`
- Co za głupi pomysł - prychnęła Marthe.
- Dzwonisz, czy nie? - spytał Jay.
- Już, dobra - bąknęła, włączając głośnomówiący.
James nie mógł zadzwonić do Nathan'a, bo wyszedłby na zazdrosnego. Teraz też tak to wyglądało. Wolał jednak, żeby Marthe tak o nim myślała, a nie Nathan.
- Słucham?
- Nathan! Świetnie, że odebrałeś - odezwała się Marthe. - Próbowałam skontaktować się z Eliane, ale nic z tego nie wyszło.
- Rozładował jej się telefon.
Nastała krótka cisza.
- Dojechaliście już?
- Tak, właściwie to zaraz idziemy na obiad.
- Jakie to kochane - mruknął Jay.
- Co mówiłaś? Marthe? - spytał Nathan.
- Że dobrze, że już jesteście bezpieczni! Tyle tych wariatów drogowych teraz - zawołała szybko i bez sensu.
- Emm... Tak - westchnął Nath. - Chcesz może Eliane do telefonu?
- Chętnie!
Coś zaszumiało i zaszeleściło.
- Już! Co tam, Marthe?
- Nie zgwałcił cię? Nie wyzywał? Kłóciliście się? A może się całowaliście? - wyrzucił z siebie James, zanim zdążył się zastopować.
- Miło, że się martwisz po tym, jak mnie wystawiłeś! - zdenerwowała się Eliane. 
- Ja po prostu zapomniałem! To chyba nie jest karalne?
- Jeszcze nie! Zobaczymy w domu - zagroziła.
Jay nie mógł nic na to poradzić, ale zaśmiał się krótko.
- Zabrzmiało to tak, jakbyśmy... Nieważne - machnął ręką.
- Jestem głodna i zła, więc daj mi się chociaż najeść - bąknęła i bez słowa się rozłączyła.
Bird oddał telefon Marthe, która patrzyła na niego z półuśmiechem zabłąkanym na twarzy.
- No co? - spytał.
- Nic. Lubię cię - odpowiedziała, po czym mrugnęła do niego i ruszyła w stronę schodów.
`
Eliane wyciągnęła otwartą dłoń w stronę Nathan'a.
- Nie obiję ci samochodu, przysięgam - jęknęła, widząc jego nieubłaganą minę.
- Może nie zauważyłaś, ale w Wielkiej Brytani jeździ się trochę inaczej, niż we Francji - stwierdził z rozbawieniem.
- Chodzi ci o ilość alkoholu we krwi przeciętnego kierowcy, czy o lewą stronę? - zmarszczyła czoło.
- Masz, i mnie nie denerwuj - westchnął, podając jej klucze.
- Wiesz, że to niemożliwe - wyszczerzyła się, siadając po stronie kierowcy. - Po prostu widziałam, że zasypiasz nad deserem.
- Te opowieści o głupotach, które robiłaś w dzieciństwie mogą się nudzić! - oburzył się.
- Dobra, zamknij się już - rzuciła, choć nie było w tym ani krzty pogardy.
Nathan przymknął powieki już po pięciu minutach, a po kolejnych pięciu słodko chrapał. Eliane kilka razy spoglądała na jego spokojną twarz z błąkającym się na niej lekkim uśmiechem. Potem znów wlepiała oczy w drogę i skupiała się.
Przywoływała w głowie wspomnienia z dzisiaj. Poczuła się u Raymonde jak w domu. Była bardzo ciepłą osobą, a gotowała wyśmienicie. Przypominała jej mamę i pewnie dlatego tak się z nią zżyła.
Spotkanie z Robertem również ją ucieszyło. Był jej wiernym kompanem zabaw, gdy jeszcze mieszkali we Francji. Do tej pory pamiętała, jak wrzuciła go do stawu.
Nie wiedziała, gdzie jest mieszkanie Nathan'a, a nie miała serca go budzić. Zaparkowała przed jej, Marthe i Jay'a domem. Westchnęła i zerknęła na Młodego. Nadal spał.
Wysiadła z auta i pobiegła do domu. Od progu wołała Jay'a. Jego czupryna wyłoniła się zza oparcia kanapy, więc Eliane zaraz się do niego uśmiechnęła. Jej uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił, gdy dostrzegła obok niego Lisicę - Clarisse.
- Och, nie chciałam przeszkadzać - skrzywiła się Ell, widząc ich w dwuznacznej sytuacji.
- Nie! To nie tak, jak myślisz - Jay natychmiast się podniósł. - Siedzieliśmy i Clarisse spadł kolczyk, więc zaczęliśmy go szukać i...
- Nath śpi w samochodzie. Mógłbyś mi pomóc go tutaj przenieść? - spytała Eliane, siląc się na stanowczy ton.
Jay zerknął na Clarisse.
- Chyba osiągnęłaś to, co chciałaś. Możesz już iść - powiedział do niej.
- Wpadnę jutro - uśmiechnęła się do niego.
Mijając się z Eliane, rzuciły sobie pogardliwe spojrzenia.
Jay zaczął iść w stronę Ellie, więc ta odwróciła się i skierowała do samochodu. Jay bez słowa podniósł Nathan'a z siedzenia, Eliane zamknęła samochód i w milczeniu wrócili do domu.
James ułożył Nathan'a na prześcieradle.
- Już sobie poradzę, dzięki - oświadczyła spokojnie.
Kiwnął głową i wyszedł, nie mogąc pozbawić się wrażenia, że obydwoje są zazdrośni.
Eliane zdjęła buty i czapkę Nathan'owi i prawie ściągnęła mu koszulkę, jednak ten przekręcił się na bok, słodko drzemiąc. Przykryła go więc lekką kołdrą, odgarnęła jego grzywkę do tyłu i wyszła, uprzednio gasząc światło.
Ten dzień był zdecydowanie zbyt dziwny. Zdążyła przekonywać się do Nathan'a i miała naprawdę dobry humor, ale wtedy... Wtedy poczuła się tak, jakby James ją zdradził.
Zasnęła, choć trudno jej było ułożyć sobie to wszystko w całość.

7 komentarzy:

  1. ojooooooj....
    Jaaaaaaaaaaa chcęęęęęęę nastęęęępny sybciuuuuuuutko...
    Koooochaaam cięęęę za teen i taaaamteeen rooozdziaaał yyyy.... blog tak miało być.
    Dobra już bez przeciągania czekam na next'a
    -lora ♥***☼
    Ps. kooooooochaaaaam

    OdpowiedzUsuń
  2. Amazing *__* Piszesz niesamowicie,zakochałam się w tym i poprzednim twoim blogu.Czekam z niecierpliwościa na następny,życze WENY;** ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. BOMBA <3
    piszesz zajebiście :*
    czekam z niecierpliwością na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden z moich ulubionych rozdziałów! Nadal jestem za Loczkiem i Li, ale w tym rozdziale nawet Naliane mnie urzekło :D
    Scena z Li w kąpieli świetna. Oczywiście widzieli ją niemal w stroju Ewy, a Neytiri aż się rozchorowała z tego widoku, ale ja się uśmiałam.
    "Nie zgwałcił cię? Nie wyzywał? Kłóciliście się? A może się całowaliście? - wyrzucił z siebie James, zanim zdążył się zastopować." - Nie ma to jak troska o ukochaną, cóż za zazdrość. No niestety Nath został już nawet wzięty za jej chłopaka, a choć oboje zaprzeczają, to pewnie jeszcze namieszasz i ten trójkąt będzie mi długo spędzał sen z powiek.
    Rozbawiło mnie też, kiedy Max zapytał Jaya o jego dziewczynę, a on wspomniał o Li, mimo iż przyjacielowi chodziło o Neytiri. Ale dość już tego wymieniania, co mi się podobało, bo cały dzień mi zejdzie.
    Czekam na kolejny wspaniały rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Skomentuję ten rozdział z anonima, bo nie chce mi się logować. JESTEM LENIEM.
    Twoje wyznanie na fejsie ( to słodkie i krótkie) sprawiło, że się właśnie uśmiechnęłam. Więc łap ---> :)
    Taki też uśmiech miałam, jak czytałam ten rozdział!
    Jest świetny na prawdę!
    Szkoda w sumie, że Nathan jest tu takim dupkiem, ale z drugiej strony cieszę się, że Ellie się do niego przekonuje. (Kibicuję Nathowi, sama wiesz czemu!)
    Spodobała mi się sytuacja z Marthe i Jayem. HEH
    Trochę też mało Martaxu. mówię tak, bo wiem, że jeśli teraz obudzisz we mnie taką chcicę, to zaskoczysz mnie pozytywnie następnym rozdziałem, który będzie jeszcze lepszy niż poprzedni.
    No nic, dziewczyno, trochę anonimowo, a trochę nie, pozdrawiam sprzed monitora!
    Wiśnia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest zajebisty ! xD
    Poprawił mi dzisiaj humor, bo mam nie najlepszy, ale ten blog zawsze sprawia że się uśmiecham ♥
    Chciałabym bardzo,aby Ellie była z Nathem :)
    Czekam na CD.
    Chciałabym zaprosić cię na mojego bloga inspirowanego serialem Pretty Little Liars z udziałem One Direction :)
    Pojawił się 1 rozdział,mam nadzieję , że skomentujesz szczerze i zaobserwujesz .
    http://secretly-love-1dstory.blogspot.com/
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. 2 tygodnie... za dużo foch

    OdpowiedzUsuń