czwartek, 29 sierpnia 2013

017. "Słodkie kłamstewka"

Ostatni rozdział na tą chwilę.

- Hugo?
- Myślałem, że bardziej się ucieszysz na mój widok - odpowiedział "Patch", unosząc brwi do góry.
Eliane dyskretnie odepchnęła Jay'a i rzuciła się na stojącego z otwartymi ramionami Hugo. Chłopak mocno ją do siebie przytulił i westchnął ciężko, jakby pozbywał się długo ciążącego na jego sercu balastu.
Jay podrapał się krótko po głowie, przyglądając się tej scenie. Kiedy para oderwała się od siebie, spytał inteligentnie:
- Jesteś bratem Li?
Hugo zmierzył James'a wzrokiem.
- Tak - odparł leniwie. - A ty, kim jesteś? I dlaczego mówisz na moją siostrę "Li"? - zmarszczył czoło i wywiercał wzrokiem dziurę w czaszce Jay'a.
Eliane poczuła silne wyrzuty sumienia. Stanęła pomiędzy bratem a współlokatorem, dzięki czemu wyglądała przy nich jak krasnolud.
- To jest Jay, chłopak Marthe - skłamała, bojąc się wyjawić prawdę.
Jej brat przez całe tygodnie myślał, że Ellie mieszka z dziewczyną o imieniu Jennifer. Ze względu na to, że ta wersja była bardzo wygodna, Eliane niczego nie sprostowała.
- Chłopak Marthe... - Hugo ściągnął brwi, a jego głos wyrażał wątpliwość.
- Tak! - zawołał wesoło Jay. - Kocham Marthe. Odkąd ją tylko zobaczyłem, to od razu zapałałem do niej ogromnym uczuciem - dokończył, łapiąc się za serce.
Ellie miała ochotę parsknąć śmiechem, ale powstrzymała się ze wględu na Hugo.
- Powiedzmy, że rozumiem.
- Jay?
Odwrócili się. Marthe stała na schodach z mocno zaszokowaną miną.
- Oto i ona! Moja kochana dziewczyna - oznajmił raźno James, podchodząc do Blondynki.
Objął ją ramieniem i nachylił się do jej ucha tak, żeby wyglądało to na pocałunek.
- Li powiedziała mu, że jestem twoim chłopakiem - wyjaśnił jej szeptem.
- Co za ulga! - wykrzyknęła Marthe. - Że zupa się ugotowała - dodała szybko, dostrzegając zdumione spojrzenie Hugo.
- Właśnie! Zupa - Ellie uderzyła się w czoło. - Jay, pomożesz mi?
Loczek pokiwał głową i obydwoje ruszyli w stronę kuchni. Marthe za to zupełnie oniemiała i wpatrywała się w Hugo, jak w obrazek.
- Ty też za mną nie tęskniłaś? - zapytał zrezygnowany Hugo.
Nie musiał długo czekać, bo Blondynka szybko do niego podbiegła. "Patch" wyszczerzył się do niej i przygarnął do siebie przyjaciółkę.
- Co to za cyrk? - spytał szeptem Jay, wyjmując talerze z szafki.
- Hugo myśli, że mieszkam u Jennifer. Nie wiedział o twoim istnieniu, aż do teraz - wyjaśniła mu cicho.
- Jeszcze dzisiaj mówiłaś, że zna prawdę! - oburzył się Bird.
- Kłamałam - przyznała Eliane, spuszczając głowę. - Ale pomożesz mi, prawda?
Loczek kiwnął głową i uśmiechnął się do Li, która też od razu się rozpromieniła. Razem nakryli do stołu dla trzech osób, kiedy w kuchni pojawili się Marthe i Hugo.
- Jay nie je z nami? - zapytał Hugo.
- Je, a czemu pytasz? - Eliane zmarszczyła nos.
- Bo nakrycie jest tylko dla trzech osób - odpowiedział coraz bardziej zaniepokojony Hugo.
- Ach! To mnie nie będzie. Wychodzę - zakomunikowała Marthe natychmiast.
- Bez swojego chłopaka?
Marthe nabrała wody w usta i spojrzała na Eliane z przerażeniem.
- A ty to co? FBI? - zapytała ze zniecierpliwieniem Ellie.
Hugo nic nie odpowiedział. Lia uznała tę bitwę za wygraną. Nie mogła jednak przewidzieć wszystkiego.
Zaprosiła gościa do stołu i w tym samym momencie, do mieszkania wszedł Max.
- Drzwi były otwarte - wytłumaczył, dołączając do nich w kuchni.
Dopiero wtedy Łysy zauważył nieznajomego. Wyprostował się i wyciągnął rękę w jego stronę.
- Max George - przedstawił się uprzejmie.
- Hugo Croisseux - zawtórował mu Brunet, ściskając jego dłoń. - A ty, kim jesteś?
Serce zabiło Eliane bardzo szybko, gdy wymyślała kolejne kłamstwo.
- Kuzyn! - palnęła natychmiast.
- Też Marthe? - zdziwił się Hugo, opierając o wysepkę w kuchni.
- Nie, mój - wyręczył współlokatorkę Jay.
Na domiar złego, do kuchni wpakowała się jeszcze Clarisse z pustą szklanką w prawej ręce.
- Drzwi były otwarte - odezwała się, czując na sobie spojrzenia wszystkich.
- Tylko tej tutaj brakowało - jęknęła zrezygnowana Eliane.
- A kim jest ta śliczna pani? - spytał szarmancko Hugo, używając swojego uroku.
Marthe wpatrywała się jak zaczarowana w Francuza, co nie uszło uwadze Max'a, który ze złością zamachał jej ręką przed oczami.
- Clarisse, sąsiadka - odpowiedziała subtelnym głosikiem Lisica i uśmiechnęła się kokieteryjnie. - A przystojny pan?
- Tego już za wiele! Stop - zainterweniowała zdenerwowana Eliane, która miała ochotę wyrywać sobie włosy z głowy.
- O Jay'a mogłaś być zazdrosna, bo to przecież twój chłopak. Ale dlaczego denerwujesz się teraz? - prychnęła Clarisse.
- Przecież Jay to chłopak Marthe! - zauważył natychmiast Hugo, wymownie patrząc na Eliane.
- Pomyłka. To JA jestem chłopakiem Marthe - Max powiedział to dosadnie i groźnie spojrzał na Hugo. - Co więcej, zabieram ją teraz na randkę, więc wybaczcie.
I mocno zdenerwowany, pociągnął Marthe za rękę. Blondynka zdążyła jedynie bezgłośnie przeprosić za tę sytuację Eliane.
Trzasnęły drzwi, a atmosfera w kuchni zrobiła się naprawdę gęsta.
- Daję ci ostatnią szansę na powiedzenie prawdy - ostrzegł Eliane jej brat, patrząc jej prosto w oczy.
- Jennifer nie istnieje - przyznała cicho Li, marszcząc nos. - Jay kłamał w ogłoszeniu, podając się za nią. Tak po prostu wyszło, że teraz mieszkamy z nim.
Zacisnęła powieki, czekając na wybuch Hugo. Usłyszała jedynie jego śmiech, co niebywale ją zdziwiło. Otworzyła oczy.
- Nie mogłaś powiedzieć tego na samym początku? - spytał Hugo, patrząc na siostrę pobłażliwie.
- Chwila. Nie jesteś zły? - zapytał zdezorientowany James, wyręczając Ellie.
- Na nią nie. Na ciebie tak - odpowiedział Hugo, mrużąc oczy.
- Naprawdę, ciekawe są te wasze kłótnie, ale ja nadal tu stoję! - zniecierpliwiła się Clarisse.
Cała trójka przeniosła wzrok na Lisicę, która zaczęła machać im wszystkim szklanką przed oczami.
- Chciałam pożyczyć cukier - oznajmiła głośno.
Jay, który cały czas był obserwowany przez Hugo, natychmiast rzucił się do szafki z cukrem. W tym samym czasie, Clarisse robiła słodkie oczka do Hugo.
- Nie przedstawiłem się. Jestem Hugo - powiedział chłopak, wyciągając rękę w stronę dziewczyny.
- Jesteś Francuzem? - spytała, podając mu dłoń.
- Owszem. Jestem bratem Eliane - odpowiedział, po czym pocałował Clarisse w dłoń.
Ellie zacisnęła palce na blacie i zacisnęła powieki, żeby nie wyrzucić Rudej z domu.
- Jak ładnie razem wyglądacie! - zawołał James, podając Lisicy szklankę z cukrem.
- Może powinniśmy się umówić, Hugo? - zapytała Clarisse, zakręcając kosmyk włosów na palec.
- Świetny pomysł! Prawda, Hugo? - dołączył Jay.
- James! - wtrąciła Eliane. - Możesz na chwilę?
Przeszli głębiej do salonu i dopiero wtedy, Eliane wybuchnęła.
- Porąbało cię?! Pchasz mojego brata w ramiona tej psychopatki?!
- Może chociaż ode mnie się odczepi! - tłumaczył się Jay.
- Co za egoista - szepnęła zrezygnowana. - Mam dość tego wieczoru.
- A ja mam dość twoich kłamstw - odpowiedział stanowczo Jay, zakładając ręce na piersi.
- A ja mam dość twojego egoizmu - oznajmiła Ellie, również splatając ręce pod biustem.
- A ja mam dość ciebie - oświadczył James, po czym wystawił język w stronę Eliane.
Wtedy ponownie usłyszeli trzaśnięcie drzwiami. Samotny Hugo właśnie patrzył na schody i chyba liczył po cichu schodki.
- Clarisse wyszła? - spytała Eliane, ponownie zapraszajac Hugo do stołu gestem ręki.
- Tak. Ale dała mi swój numer - powiedział, zadowolony.
- Cudownie, to świetna dziewczyna - wtrącił Jay, szczerząc się.
Zasiedli razem do stołu, gdzie rozpoczęła się długa rozmowa o dotychczasowym życiu Eliane w Londynie. W jej trakcie, James nie omieszkał nie dodać paru zabawnych faktów i żartów, czym zaskarbił sobie sympatię "Patch'a".

Blondynka roześmiała się głośno z żartu Tom'a, który nie śmieszył nikogo innego. Max ze złowrogim błyskiem w oku dziobał widelcem ziemniaczane puree, a Marthe bawiła się kieliszkiem od wina bez emocji. Kelsey również postanowiła się uspokoić.
- No co z wami, ludzie? - zapytał Tom ze zdenerwowaniem. - W kinie też byliście tacy smętni!
- Sory, że zepsuliśmy wam randkę - odezwał się Max, nie odrywając wzroku od ziemniaków.
- To nie jest tylko nasza randka, ale też i wasza - wtrąciła Kelsey. - Które z was powie, co się stało?
Tom i Kels przeskakiwali wzrokiem z Max'a na Marthe, i z powrotem. W końcu Francuzka się wyprostowała i wypaplała wszystko.
- Do Eliane przyjechał w odwiedziny brat, Hugo. Znamy się praktycznie od zawsze, więc jesteśmy ze sobą dosyć blisko. Pan George widocznie postanowił włączyć u siebie zmysł zazdrości. Zabijał biednego Hugo wzrokiem!
- Dla odmiany, ty wcześniej go wzrokiem rozbierałaś - syknął Max, ściągając usta.
- To nie jest tajemnica, że zawsze mi się podobał! - oburzyła się Marthe. - Ale jakbyś chciał zauważyć, to z tobą się spotykam. Nie z nim.
Mina Max'a odrobinę złagodniała, a Marthe głośno wypuściła powietrze. Tom i Kelsey posłali sobie wymowne spojrzenia.
- To naprawdę słodkie, że jesteście o siebie zazdrośni - powiedziała w końcu Kelsey.
- Dlatego uważamy, że czas się rozdzielić! - zawołał Tom-Tom. - My z Kelsey już pójdziemy, a wy zacznijcie ten wieczór od początku, tylko że sami.
- Co wy na to? - spytała Kelsey z szerokim uśmiechem.
- Dobra, idźcie już - mruknął Max, wyganiając parę.
Parker i Hardwick pożegnali się z przyjaciółmi i uprzednio zostawiając na stoliku połowę kwoty z rachunku, wyszli z restauracji. Marthe uśmiechnęła się, widząc ich objętych i szczęśliwych.
- Przepraszam.
Odwróciła się w stronę Max'a, który trzymał w dłoniach czerwoną różę z wazonu ze stolika, która nadomiar wszystkiego była sztuczna. On sam zrobił oczy niczym kot ze "Shrek'a" i wyglądał przy tym niebywale uroczo.
- Po prostu ten sposób, w jaki na niego patrzyłaś, był dla mnie nie do wytrzymania - dodał, mówiąc śmiesznym głosem.
- Czyli przyznajesz, że jesteś zazdrosny?
- Tak, Wysoki Sądzie.
Marthe złapała marynarkę Max'a i przyciągnęła go do siebie, po czym złożyła na jego ustach słodki pocałunek.
- Przeprosiny przyjęte - oznajmiła pogodnie, po czym dodała szeptem: - A teraz chodźmy stąd, bo mam wrażenie, że wszyscy się na nas gapią.

- Widzę, że wcale nie nauczyłaś się kłamać od tego czasu, gdy przyłapałem cię na paleniu - oznajmił rozbawiony Hugo, wycierając mokre włosy ręcznikiem.
Eliane przewróciła oczami i zapadła się w czerwonym fotelu, stojącym przy łóżku w pokoju gościnnym. Hugo dopiero co wyszedł spod prysznica i obecnie paradował po pokoju w samym ręczniku. Ellie pomyślała, że to dobrze, że nie było Marthe, bo napewno nie zasnęłaby przez ten widok.
- Przestańmy już mówić o mnie - zarządziła siostra. - Lepiej opowiedz mi, co w Bayonne.
Hugo odrzucił ręcznik na koniec łóżka, a sam położył się na brzuchu tak, by móc wpatrywać się w Eliane wzrokiem nieznoszącym kłamstw.
- Nadal pracuję w korporacji, jestem samotny i mam spory czynsz do płacenia, odkąd tutaj mieszkasz - odpowiedział spokojnie.
- Jakim cudem jesteś jeszcze samotny? Gdybym nie była twoją siostrą... - zaśmiała się.
- Nie groź mi! Nic ci nie zrobiłem - zażartował, za co dostał poduszką w głowę. - No a co z tobą?
- Ja też jestem samotna - odburknęła.
- Gdybym nie był twoim bratem...
Eliane wyszczerzyła się i szybko przeniosła się z fotelu na łóżku, żeby "Patch" mógł ją przytulić.
- Tęskniłem za tobą, kochanie - szepnął jej w szyję. - Pusto mi bez ciebie.
- Ja też za tobą tęsknię, Hugo - przyznała cicho. - Chociaż, Jay częściowo mi cię zastępuje.
- Cieszę się, że o nim wspominasz - oświadczył jej brat, lekko odsuwając się od Ellie. - Czy między wami coś jest?
- Merde - jęknęła Eliane. - Czemu wszyscy mnie o to pytają? Jay'a i mnie nie łączy nic, oprócz mieszkania!
- Szkoda, takiego szwagra mógłbym zaakceptować - westchnął Hugo. - No dobra, spadaj już. Jestem zmęczony.
- Racja, idź spać - oznajmiła Eliane, podnosząc się. - Karaluchy pod poduchy!
- Po prostu wyjdź - mruknął Hugo z uśmiechem.

- Marthe? Czemu tutaj przyszliśmy?
Blondynka zapaliła światło, dzięki czemu kuchnia restauracyjna wreszcie przestała być jedynie ciemnym i zwykłym pomieszczeniem. Przez chwilę nawet wydawało się, że i Max poczuł ten specyficzny klimat.
- Nie mogliśmy pojechać do mnie, więc pomyślałam, że to będzie dobre miejsce - odpowiedziała spokojnie, rzucając torebkę na stół kuchenny.
- No dobrze, ale... co będziemy tutaj robić? - chłopak zmarszczył czoło.
- Jak to, co? Będziemy gotować - rzuciła raźno, a potem rzuciła Max'owi fartuszek.
- Chyba chcesz, żebym umarł na zatrucie pokarmowe - westchnął, zakładając fartuch.
- Spokojnie, to będą tylko naleśniki. Nic bardziej kreatywnego nie wymyślę.
Parę minut zajęło Maxowi rozeznanie się w kuchni. Marthe w tym czasie wyjęła potrzebne składniki i patelnię i miskę.
Śmiała się z niego, kiedy tłukł jajka. Robił to tak ostrożnie, jakby od żółtka zależało jego życie. Kiedy tak delikatnie trzymał jajko w dłoniach, Marthe przewróciła oczami i objęła swoimi dłońmi jego, a potem mocno klasnęła. Jajko wybuchło Maxowi w rękach, a Marthe śmiała się jak opętana.
- Jak mogłaś?! To jajko nie było niczemu winne! - zawołał Max.
Nie widząc zmiany w zachowaniu swojej dziewczyny, przyłożył dłoń do jej twarzy i rozsmarował jej na policzkach żółtko. Wtedy blondynka oburzyła się kompletnie i zanurzyła dłoń w paczce mąki, by zaraz obsypać nią Maxa.
Tak zaczęła się istna wojna. Max uciekał przed jajecznymi nabojami za i pod stołem, równocześnie próbując ugodzić Marthe łyżką. Wykorzystał moment, gdy Blondynka dostała mąką w oczy i zaszedł ją od tyłu, raptownie atakując jej żebra.
Pisknęła i podskoczyła tak, że znaleźli się z Maxem twarzą w twarz. George uśmiechnął się ciepło w sposób, jaki Marthe uwielbiała. Kciukiem strącił mąkę, która zabłądziła na bladych ustach Marthe i czule ją pocałował.
Krótkie pocałunki zmieniły się w niebezpiecznie długie i zachłanne. Marthe zarzuciła ręce na szyi Maxa i przyciągnęła go bliżej siebie. Max całował ją pożądliwie, jakby robił to pierwszy raz w życiu.
Usadził ją na blacie kuchennym, nie przerywając pocałunku. Długie palce Marthe po kolei odpinały kolejne guziki białej koszuli Maxa, by wreszcie zupełnie ją zerwać. Max za to włożył dłonie pod jej sukienkę i dłońmi zaczął dotykać, pieścić jej uda.
Marthe sięgnęła na tył sukienki i odsunęła zamek, po czym pociągnęła ją w górę, zupełnie się jej pozbywając. Strzepnęła w ten sposób mąkę ze swoich blond włosów, jednak nie było to teraz ważne. Max właśnie w tym momencie szukał palcami zapięcia od jej stanika.
Sięgnęła do rozporka spodni Maxa i zręcznie go odpięła. Każda sekunda była dla nich zbyt długa. Wiedzieli, że miało to się stać tu i teraz.
Bez żadnych zabezpieczeń i bez zbędnego myślenia, poddali się chwili. Max wbił się w nią zdecydowanie, a ona krzyknęła z rozkoszy.

Eliane rozczesywała cierpliwie mokre włosy, a Jay szorował zęby. Ktoś obcy mógłby uznać, że są naprawdę wspaniałą parą. Ale jak było naprawdę?
Trwali w ciszy i nic nie wskazywało na to, by ten stan się zmienił. A jednak, pierwsza wymiękła Ellie.
- Naprawdę masz mnie dość?
Szczotkę opuściła w dół i uparcie wpatrywała się w Jamesa. Chłopak spojrzał na nią tymi niebieskimi oczami, w których czaiło się rozbawienie.
- Neyph ftieshe she thak myhlishyz - odpowiedział.
Eliane uniosła brwi wysoko w górę, a Jay dopiero wtedy zorientował się, że jego jama ustna wypełniona jest pianą. Wypluł ją i otarł usta wierzchem ręki, po czym powtórzył:
- Nie wierzę, że tak myślisz.
- Powiedziałeś tak przed kolacją - argumentowała spokojnie.
- A ty powiedziałaś, że jestem egoistą - Jay odbił piłeczkę.
Eliane splotła ręce pod biustem i westchnęła przeciągle.
- To było w przypływie emocji - powiedziała. - Poza tym, ty bardziej mnie obraziłeś, niż ja ciebie.
- O, przepraszam cię bardzo - Jay ostrzegawczo wyciągnął palec wskazujący w górę. - Ja ciebie nie przezywałem.
- No i co z tego? - wybuchła Eliane. - Z twojej wypowiedzi można było wywnioskować, że jestem nie do wytrzymania.
- Bo jesteś - odpowiedział z dziecinną łatwością.
Eliane warknęła, lecz zostało to zagłuszone przez donośny dzwonek do drzwi. Obydwoje skierowali się na dół i w tym samym momencie złapali za klamkę, przez co małe iskry przeszły ich od dłoni aż do głowy. Spojrzeli na siebie. Moment był idealny. Ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Zabrakło jedynie kilku małych centymetrów i...
Ding-dong!
Eliane się otrząsnęła i szarpnęła za klamkę. Jay zareagował donośnym śmiechem na to, co zobaczył.
- Odwozimy waszych przyjaciół - powiadomił ich policjant. - Włamali się do restauracji i zrobili tam niezły bałagan - dodał.
Eliane także wybuchła śmiechem, widząc Marthe w krzywo zapiętej koszuli i z jajkami we włosach oraz Maxa w mące i skorupce zawieszonej gdzieś na uchu oraz o rozpiętym rozporku.
- Proszę się nie martwić, już my się nimi zajmiemy!

11 komentarzy:

  1. o kurwa :3
    ale się uśmiałam xD
    końcówka najlepsza :d
    no ale czemu ostatni :C
    to już mi sie nie podoba -.-
    no cóż czekam niecierpliwie i z bólem na następny :)
    w wolnej chwili zapraszam do mnie:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahhaha, o kurcze, nie mogłam wyrobić ze śmiechu xD Najpierw rozśmieszyło mnie wyjście na jaw tego słodkiego kłamstewka, to było fenomenalne :D Potem urocza scena między Marthe i Max'em ^^ A najlepsza końcówka, nie mogłam wytrzymać ze śmiechu xD Rozdział jest fenomenalny, podziwiam Cię :* Jesteś naprawdę fantastyczną pisarką i dziękuję, że mogę czytać Twoje opowiadanie. :) A teraz idę sobie popłakać nad tym, że to jak na tę chwilę ostatni ;c Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam gdzie Ci zaspamić, więc piszę tutaj... Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger Award! :D Więcej info pod rozdziałem ---->http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2013/08/rozdzia91.html

      Usuń
  3. Ale śmieszny rozdział ! Pisz szybko nexta
    =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, jest rozdział, jest impreza! Krótki, ale cudowny. Przesycony humorem, który uwielbiam.
    Ale do rzeczy. Pojawienie się brata Li było świetne, te ich motanie się w kłamstwach kto jest czyim chłopakiem/kuzynem. Bomba.
    Ale to Marthe i Max królowali. Ich "miłosne uniesienie z udziałem jajek i mąki" było drapieżne, ale mimo wszystko słodkie. No i wpakowali się w kłopoty, końcówka fenomenalna.
    Tylko dlaczego nikogo nie śmieszą dowcipy Toma?
    Szkoda, że na ciąg dalszy przyjdzie nam czekać, ale będę to robić z przyjemnością, bo warto.
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger Award! Huhuhu gratulację ^^ Więcej informacji pod rozdziałem http://pamietnik-janette.blogspot.com/2013/08/rozdzia-5.html#comment-form ;) Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award
    Więcej info:
    o-tw3.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Czekam na next!




    Indica...

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny blog, oraz bochaterowie. :D mam nadzieję, że Eliane będzie w końcu z Nathanem, tworzą idealną parę, po przez ignorowanie się, i bycie niedostępnym dla siebie. <3 żeczę weny. :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże... Jak ja mogłam nie zauważyć nowego rozdziału!
    Dopiero teraz się skapłam. Wcześnie...
    Boski rozdział. ♥
    Max i Marthe. ♥♥♥♥
    Uwielbiam!!!

    Czekam na kolejny i mam nadzieje, że go nie przegapię. :D
    Lubię Knedle.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na rozdziałek. :c

    OdpowiedzUsuń